Jak to co? Jedno wielkie nieporozumienie. Oczywiście jest to spowodowane teoretycznym zagrożeniem, wynikającym z możliwości wybuchu elektrowni jądrowej w Zaporożu. Elektrownia ta położona jest ok. 1 000 km od polskiej granicy.
Dane z ostatnich 10 lat wskazują na to, że wiejące tam wiatry wieją z przewagą wiatrów północnych i wschodnich. Oznacza to bardzo małe prawdopodobieństwo, że jakiekolwiek skażenia trafiłyby do Polski. Pytanie również zachodzi, czy po takiej awarii mielibyśmy do czynienia z radioaktywnym jodem, czy z radioaktywnym cezem? Niestety, na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Jeśli jednak założyć nawet najgorszy scenariusz, że gdyby z jakiegoś powodu normalnie wiejące wiatry, zmieniły swój kierunek i wiały w kierunku Polski, to przy odwróceniu tych prądów wietrznych ich prędkość nie byłaby duża. Ze względu na konstrukcję tej elektrowni ilość wyrzuconego jodu radioaktywnego byłaby też niewielka.
Zakładając jednak, że tak by się stało, co jest niezwykle mało prawdopodobne, to rzeczywiście jakaś ochrona tarczycy byłaby potrzebna. Do tego ma służyć jodek potasu, bo to właśnie ten związek może wysycić tarczycę, do której radioaktywny jod już nie wtargnie.
Polski rząd zaczął rozwozić po Kraju tabletki zawierające jodek potasu. Ilość jodu w jednej tabletce to 50 mg. To jest bardzo dużo. Jak na razie, brak jest informacji dotyczącej konkretnego stosowania tych tabletek. Jeśli przyjmiemy najgorszy scenariusz, to zastosowanie tej substancji powinno być ograniczone do jednej tabletki w konkretnym czasie od wystąpienia rzeczywistego zagrożenia.
Takie ilości jodu (50 mg) w szczególności podawane dziecku, mogą zakończyć się prawdziwą katastrofą zdrowotną. Jod jest pierwiastkiem niezwykle bezpiecznym, ale pod jednym warunkiem. Organizm musi mieć wszystkie substancje, które pozwolą na prawidłowy metabolizm jodu. Niestety, nie mamy w diecie takiego szerokiego spektrum wymaganych substancji do prawidłowego przetworzenia jodu w naszym organizmie.
Z drugiej strony, z powodu powyższego, całe społeczeństwa cierpią z powodu niedoboru jodu. W pierwszej części Ukrytych Terapii dokładnie opisałem sprawy związane z leczeniem wielu schorzeń, stosując suplementację jodem. Jeszcze dokładniej opisałem to w trzeciej części Ukrytych Terapii. Tak jak wspomniałem, nawet w przypadku stosowania jodu profilaktycznie, aby nie zrobić sobie krzywdy, wymagane jest, aby organizm był wyposażony we wszystkie substancje potrzebne do prawidłowego przetworzenia jodu.
Kiedy zauważyłem na portalach społecznościowych, że ludzie bardzo często, nonszalancko, stosują płyn Lugola, postanowiłem stworzyć suplement diety, który miałby działanie ochronne w przypadku, kiedy stosowane są duże ilości płynu Lugola. Tak właśnie powstał Jodolit. W TYM LINKU ZOBACZYCIE PANSTWO MÓJ FILM, KTÓRY ZROBIŁEM NA TEN TEMAT.
Najbardziej popularnym preparatem do suplementacji jodem jest zwykły płyn Lugola. Jest on stosowany już od ponad 100 lat, co również opisałem w pierwszej części Ukrytych Terapii. Płyn Lugola to właśnie jodek potasu, ale również… jod pierwiastkowy. Nasz organizm potrzebuje tych dwóch substancji.
Na rynku pokazały się różnego rodzaju preparaty z jodem. Przypomnę, że zgodnie z polskimi przepisami, w żadnym z suplementów nie może być więcej niż zaledwie 150 mikrogramów jodu. W przeciwnym wypadku, kiedy w danym suplemencie jest więcej niż 150 mikrogramów jodu, oznacza to, że sprzedawany jest lek, a za sprzedawanie leku bez zezwolenia zarządowi takiej firmy grozi kara do 2 lat więzienia.
Mała uwaga. Jod jest pierwiastkiem. W związku z tym nie ma żadnej różnicy czy pochodzi on z alg, czy z jakichś skał wykopywanych z podziemi.
150 mikrogramów jodu to jest dawka dla muchy owocówki. Skąd w takim razie powstała taka śmieszna norma? Jest ona efektem braku wiedzy osób, które nie tylko tę normę ustaliły, ale nadal tę normę utrzymują. Ta „norma” powstała w efekcie oszustwa medycznego, które opisałem w pierwszej części Ukrytych Terapii. Od dawna już wiadomo, że na każdej komórce naszego organizmu znajdują się receptory jodu. Stąd właśnie potrzebujemy go dużo, dużo więcej niż zaledwie 150 mikrogramów dziennie. Dla urzędów czas zatrzymał się jakieś 50 lat temu.
Największymi specjalistami praktycznego zastosowania jodu profilaktycznie i w terapiach są amerykańscy lekarze, tacy jak dr David Brownstein, dr George Flechas czy dr Guy Abraham. Oni zgodnie twierdzą, że aby utrzymać organizm w dobrym zdrowiu, powinniśmy brać około 12 mg jodu dziennie. Dr George Flechas, w czasie pobytu w Polsce na wydarzeniu Wiosna Zdrowia, wyraźnie mówił, że kiedy kobieta w ciąży jest właściwie suplementowana jodem, dzieci rodzą się geniuszami. To musi być jednak robione z wiedzą, którą Państwu przekazuję.
Więcej wiedzy na temat zdrowia zdobędziesz na konferencji pt. Czego Ci lekarz nie powie