Drugi biegun, tolerancja i do czego mogą nam służyć kamienie?
Zdaje się, że słowo „hejt” na dobre zadomowiło się w naszej mowie. Co prawda słownik języka polskiego określa je jako dopuszczalne jedynie w grach komputerowych, ale można zauważyć, że jest to słowo już całkiem powszechnie używane. Czy zatem czymś równie naturalnym i ogólnie przyjętym stało się to, co ono określa? Czy jest już czymś powszechnym nienawiść? Można by zapytać – któż z nas nie doświadczył tego, co moglibyśmy nazwać hejtem? Czy jest tak, że zjawisko prześladowania lub dyskryminacji jest dziś zjawiskiem tak powtarzalnym, że nadano mu nazwę, ogólnie przyjętą i zrozumiałą? Zupełnie, jakbyśmy dzięki temu mogli zareagować – „przecież to zwykły hejt”.
Czy jest tak, że hejt stał się formą bycia w społeczeństwie? Nienawidzę, więc jestem? Nie ma takiego obszaru życia człowieka, gdzie nie mielibyśmy do czynienia z podziałami. Gdyby nie różnice nie byłoby ludzkości. Różnimy się – ani to dobrze, ani źle. Rzecz w tym, że najprawdopodobniej w celu pokreślenia tych różnic, coraz częściej korzysta się z mowy nienawiści. Tak, jakby stanowiła jedyny sposób wyrażenia swoich poglądów.
Jednocześnie hejt może mieć jeszcze jedną funkcję. Mianowicie funkcję scalania. Czy może być coś bardziej jednoczącego, jak walka wobec wroga? My versus oni. My to jedność, wspólnota. Tu jesteśmy połączeni. Być może jest tak, że nie walczymy dla walki, a dla poczucia jedności? Znowu, używając trybu przypuszczającego, można by postawić hipotezę, iż pod powierzchnią nienawiści kryje się w gruncie rzeczy głęboka potrzeba pojednania i wspólnoty. Choć jednocześnie zdaje się, że spotkanie z „innym” jest w jakiś sposób zagrażające.
Zasadnicze pytanie mogłoby zatem brzmieć – jak reagować na hejt? Zwalczać, bronić się? A może nie reagować w ogóle? Niektórzy mają tak, że ich hejt nie boli. Może są nawet przyzwyczajeni. Inni nie zwracają na niego uwagi. Ale są również tacy, których boli bardzo. Jeśli odróżniamy się od ludzi, którzy hejtują, to może pojawiać się w nas reakcja, która zasadniczo oscyluje między obojętnością, bądź silnym pobudzeniem.
Porównywalnie do reakcji układu odpornościowego. Jeśli coś, jak nienawiść, jest niezgodne z naszym systemem wartości, wówczas możemy reagować chęcią zwalczania takiego aspektu. Podobnie działa nasz system immunologiczny. W kontakcie z czynnikami dla nas toksycznymi, zakaźnymi mamy mechanizmy, które nas chronią. Może wydarzyć się tak, że w kontakcie z niektórymi czynnikami, odczytywanymi przez nasz organizm jako szkodliwe, nasza reakcja jest tak silna, że prowadzi do stanu chorobowego, jakim jest alergia. To zatem ważne, jak będziemy reagować na hejt. Nasza reakcja może świadczyć o braku odporności i podatności na zranienie. Czy zatem jesteśmy uczuleni na nienawiść, na hejt?
Gdyby przyjrzeć się reakcjom ludzi, którzy nie mają zgody na hejt, to wówczas można by powiedzieć, że bardzo wiele takich reakcji w gruncie rzeczy także nosi znamiona nietolerancji. Mechanizm jest w istocie taki sam. Istnieje podział: „my” i „oni”. Agresja w wypowiedziach i jednych, i drugich może wskazywać na leżący u podłoża lęk. Czy zatem należy tolerować nienawiść? Tak postawione pytanie może wprowadzać nieporozumienie, jeśli nie przyjrzymy się bliżej pojęciu tolerancji i nienawiści.
Wykluczanie innych oraz zachowania podszyte nienawiścią, opierają się na uprzedzeniach. Uprzedzenia to coś, co w psychologii nazywamy postawą. Postawa to trwałe nastawienie względem jakiegoś obiektu. Może być pozytywne lub negatywne. Obejmuje trzy elementy. Emocje, myśli i zachowanie. Uprzedzenia są jednoznacznie rozumiane jako wyraz negatywnej postawy względem innych. Pierwszym krokiem na drodze do powstania uprzedzeń jest kategoryzowanie. Tworzenie różniących się pod jakimś względem grup. Na przykład, my versus hejterzy. Jednocześnie pojawia się skłonność do uznawania swojej grupy za lepszą. O większych prawach. Nietrudno poczuć, jakie to może uruchamiać procesy.
Na drugim biegunie znajduje się postawa cechująca się szacunkiem wobec innych. Jest to postawa tolerancji. Podobnie jak w przypadku uprzedzeń, także tolerancja objawia się na poziomie uczuć, zachowań i przekonań. To także postawa. Jest uznawaniem prawa ludzi do bycia takimi, jakimi są. To akceptowanie ich inności. Trzymając się metafory rodem z immunologii, jest to reakcja niealergiczna. Nie ma tu nadwrażliwości na czynnik postrzegany jako „szkodliwy”.
Jedną z metod uzyskiwania tolerancji w przypadku alergii, jest proces odczulania. Polega na stopniowym podawaniu do organizmu małych ilości alergenu, dzięki czemu organizm może wytworzyć odporność. Do czego prowadzi taki tok rozumowania? Czy chcąc uodpornić się na hejt, mamy zacząć się o niego prosić? A może sami powinniśmy zacząć hejtować? Być może wskazówką będzie odpowiedź na inne pytanie. Czy rzeczywiście „my”, którzy uznajemy hejt za godny potępienia, nie znamy nienawiści?
Jeśli otoczenie nam sprzyja, jeśli nas wpiera, to naturalnie chcemy takie warunki utrzymać. Zupełnie jak dzieci, które rozpłakane wtulają się w rodziców, aby znaleźć ukojenie. Jest to uczucie miłości i serdeczności. Gorzej, jeśli nie mamy takich doświadczeń ani możliwości. Kiedy odrzucenie udaremnia, bądź udaremniało, pragnienie bliskości. Wówczas pragnienie przeradza się w ból, a to z kolei wywołuje impuls do wycofania się. Tymczasem potrzebę bliskości z drugim człowiekiem można zaspokoić w kontakcie jedynie... z drugim człowiekiem. Który zresztą z założenia jest inny ode mnie, różny.
Taki wspierający kontakt daje poczucie bezpieczeństwa. Mówimy tutaj w istocie o miłości. O miłości, którą też możemy rozpatrywać w dwojaki sposób. Za Alexandrem Lowenem – mówimy o miłości dziecinnej i miłości dojrzałej. Miłość dziecka jest relacją służącą zaspokojeniu swoich potrzeb. Bliskości i czułości. Jest to jednak taki rodzaj relacji, który zniewala. Taka miłość zdaje się mówić – musisz ze mną być. Inną formą miłości jest miłość osoby dojrzałej, która mówi – kocham cię, po prostu, nie musisz mi nic dawać. Oto miłość, która opiera się na wolności. Tutaj jest mowa o dojrzałości. Obie formy miłości są prawdziwe. Rzecz w tym, czy w trakcie naszego dorastania przechodzimy od dziecinnej formy miłości do dojrzałej? Przejście z jednego stanu do drugiego to jednak nie wszystko. Tutaj trzeba powiedzieć o jeszcze jednej kluczowej sprawie. Jak mawiał Fritz Perls, tragedią osoby neurotycznej jest fakt, że nie potrafi ona wyrazić swojej miłości. Zatem nie jest kwestią jedynie forma miłości, ale również zdolność wyrażenia jej.
Do takiego zablokowania może dojść na skutek braku odwzajemnienia ze strony obiektu miłości. Co się wówczas dzieje? Dochodzi do sytuacji, którą Alexander Lowen opisuje na wymiarze miłość – nienawiść. Ruch serca, miłość to impuls w stronę bliskości. Każde odrzucenie takiego ruchu powoduje ból. Reagujemy złością. Jeśli i tu spotykamy się z odrzuceniem, jeśli nie ma zgody na wyrażenie naszego protestu, to jedynym wyjściem jest zastygnięcie. Już nie ma ciepła, jest chłód. Bierny, pozorny. Nie ma miękkości serca, które twardnieje niczym kamień. Energia złości, niczym lawa, buzuje pod twardą skorupą. Raz po raz uwidaczniając się na przykład w pełnych zajadłości komentarzach. Któż z nas nie doświadczył odrzucenia, siły złości wynikającej z frustracji?
Co robić? Walczyć, czy być obojętnym? Niejako odsuniętym od problemu, czy nawet znieczulonym? W gruncie rzeczy to pytania o granice. Jak i gdzie je wyznaczyć? Atak? To nic nie da. Wręcz przeciwnie, to jedynie nadaje hejtowi mocy. Siła reakcji jest de facto pokazaniem siły „alergenu”. Właśnie reakcja alergiczna, nie tolerująca, mówi o chorobie. Zwalczanie hejtu mową nienawiści jest reakcją alergiczną. Podobnie zresztą, jak sam hejt. Takie działanie świadczy o braku siły, odporności organizmu. Świadczy o jego słabości. Do każdego z nas należy decyzja, co do postawy, jaką przyjmujemy i czy przypadkiem, chcąc być po drugiej stronie barykady, w rzeczywistości nie taplamy się w tym samym błocie? Czy jesteśmy silni, czy słabi?
Tolerancja nie jest brakiem reakcji ani przyzwoleniem. Z pewnością nie jest biernym przyglądaniem się przemocy. Tolerancja jest rozpoznaniem i w razie potrzeby adekwatnym działaniem. Jest zarazem procesem neutralizującym. Asertywnym wyrażeniem swojego zdania, czasem sprzeciwu. Asertywnym, co oznacza, że zachowującym postawę podstawowego szacunku wobec drugiego człowieka. Nawet jeśli jego zachowania i czyny są dalekie od wyznawanych przez nas wartości. Zdaje się jednak, że taka reakcja organizmu jest możliwa jedynie wówczas, gdy on sam dobrze taki „patogen” zna. Możemy być silni, może nawet to nasz moralny obowiązek, ale to się może udać najprawdopodobniej jedynie wtedy, gdy uświadomimy sobie, że sami także trzymamy w ręce kamień. Kto rzuci pierwszy? Jeśli walczymy z nienawiścią, walczymy również z jej przeciwieństwem. Przyglądając się cudzej nienawiści, oglądamy także własną. Czy belka w oku nie kole? Paradoksalnie, zwalczając hejt, nie pozwalamy sobie tym samym na miłość i dobre relacje. Sami budujemy mur. A to „zły” jest tym, który najbardziej potrzebuje dobrego słowa.
Siła tkwi w próbie zrozumienia, a jednocześnie w umiejętności postawienia granic. Jeśli wyłączymy w sobie czujność na nienawiść własną, wówczas będziemy się zamykać także na uczucie miłości i współczucia. Dla siebie i dla innych. To jest czynnik, który zmienia, podnosi. Poprzez przyjęcie i integrację, które nie oznaczają zatracenia tożsamości, tylko umiejętność bycia razem, przy zachowaniu autonomii. Może warto również zauważyć, że jeśli i my mamy możliwość rzucenia kamieniem, to i ci, którzy jednoczą się w postawie nienawiści, mają w sobie zdolność do tworzenia wspólnoty. To perspektywa na pojednanie. Kamieniem można rzucić, ale można również z niego budować. Mury albo mosty. Nie odpowiadać złem na zło – to najwspanialsza, a zarazem najtrudniejsza sztuka!
Redakcja czasopisma Harmonia.
Twoje Zdrowie,
Twoja odpowiedzialność.
Prenumerata: 728 457 165
Stoiska wystawiennicze: 503 447 471
Bilety na konferencje: 728 457 165
Reklama: 503 447 471
Redakcja: 728 457 165
[email protected]
[email protected]
www.harmoniatwojezdrowie.com
facebook.com/harmoniatwojezdrowie
Nagranie z konferencji „Czego Ci lekarz nie powie” 13.11.2021 z G2 Arena Jasionka k. Rzeszowa