Biały jak…śmierć, twardy niczym…hartowane szkło

Hmm, możemy spróbować. Może jednak najpierw słów kilka o samym „jak to jest”. I jeszcze o tę pastę z fluorem i fluoryzację Pan pyta... Nooo, nie wiem czy zdążymy, kolejni pacjenci czekają. Ale spróbujmy, bo to akurat bardzo istotne. (Niestety) podlegamy wszystkim prawom stworzonym przez Boga, tak grawitacji jak i diety. Jeśli odżywiamy nasze organizmy kiepskiej jakości paliwem, ponosimy tego konsekwencje.

Tak samo jak mocno potłuczemy się wyskakując przez okno, niezależnie od żarliwości naszych modlitw. Żywność w naszych czasach to jeden wielki eksperyment chemiczny – po latach sycenia karmą Frankenstein’a nasze organizmy odmawiają posłuszeństwa. I wtedy z pomocą przychodzi tzw. nauka (przemysł farmaceutyczny) dostarczając jeszcze więcej substancji chemicznych, aby przedłużyć tchnienie życia, którego nie jest w stanie nawet zrozumieć. I kiedy defibrylatorem przywraca komuś akcję serca, wszyscy pieją z zachwytu: wow, żyje, brawa dla nauki! Tylko czy aby na pewno taki był zamysł Stwórcy? A może zagubiliśmy właściwą drogę jedząc to co dla nas nieprzeznaczone, zatruwając ciała martwą żywnością... A gdyby tak zamiast zgłębiać tajniki farmakologii rozpocząć studia nad biologią żywienia... ?

Ale dlaczego? Dlaczego aż tak drastycznie? – Bo w rzeczywistości proces jest powolny i niezauważalny, niby nic się nie dzieje, tymczasem (białe) ziarnko do ziarnka (białego) (niezależnie od tego czy w ziarenkach czy kroplach, czy to cukier biały, brązowy, syrop kukurydziany, klonowy czy fruktozowy...) i... :

• Organizm staje się coraz bardziej zakwaszony, zakwaszenie to jeden z dwóch podstawowych warunków rozwoju nowotworów (drugim jest niedotlenienie tkanek, prace Otto Wartburga). Komórki nowotworowe giną w środowisku zasadowym a panoszą w zakwaszonym. Z jednej strony zakwaszając, cukier stwarza doskonałe warunki do rozwoju komórek nowotworowych, z drugiej – jest dla nich doskonałym paliwem.
• Każde kolejne (białe) ziarnko to zużywanie „skarbca swojego życia”, będącego magazynem składników mineralnych, aby zneutralizować powstające zakwaszenie. To nieprzerwane pobieranie składników mineralnych zmagazynowanych we włosach (włosy i skóra głowy z cebulkami są magazynem składników odżywczych), w kościach (tutaj chodzi głównie o wapń, choć nie tylko, a jeśli ubywa „wapń po wapniu” to... tak, kości są w kiepskim stanie, zęby zresztą również – osteoporoza, próchnica (osoba, która nie spożywa cukru, zamiast tego np. ksylitol, ma na właściwym poziomie wit.D3 oraz K2, nie leczy próchnicy zębów bo... jej po prostu nie ma), ale, ale... podano fluor (o który również Pan pytał) do stołu, więc „wszystko będzie dobrze”... no nie za bardzo, jednak o tym za chwilę), w chrząstkach, w stawach... co sprawia, że nasze zdrowie i uroda przemijają, ziarnko po ziarnku. Proces starzenia ulega przyspieszeniu, i to wprost proporcjonalnie do ilości spożytych (białych) ziarenek .Temu zagadnieniu poświęcimy jedną z kolejnych konsultacji.
• Składniki mineralne to jeden z ubytków drugim są witaminy, zwłaszcza z grupy B. Są niezbędne do metabolizmu „naszych” ziarenek, podobnie rzecz ma się zresztą z białym ryżem, białą mąką... Te pokarmy w postaci naturalnej, nierafinowanej, zawierają wszystko co jest niezbędne do ich metabolizmu. Po oczyszczeniu (rafinacji, oui, oui, quelle delicatesse... !... et quel desastre) tych składników dostarczyć musi nasz organizm z własnych zapasów. A jeśli mowa o witaminach z grupy B i w konsekwencji ich niedoborów to... zaczynamy się borykać np. z zaburzeniami układu nerwowego i skóry (akurat te dwa „układy” ponieważ powstają z tego samego listka zarodkowego (ektodermy) w procesie embriogenezy (czyli są powiązane ontogenetycznie, stąd też często objawy z zakresu układu nerwowego manifestują się na skórze). Często wówczas zamiast uzupełnić niedobory (np. w przypadku zapalenia nerwu kulszowego) pacjenci zażywają... leki przeciw zapalne...
• (białe) ziarenka to jeden z najsilniejszych „immunosupresorów” czyli substancji, które sprawiają, że układ odpornościowy funkcjonuje kiepsko, coraz trudniej mu wywiązać się ze swoich podstawowych zadań, i dotyczy to w szczególności „komórkowej linii obrony”(limfocyty T, komórki NK...); jednocześnie, przy rozregulowaniu w tym zakresie wzrasta ryzyko chorób autoimmunologicznych;
• Mamy zatem nadszarpniętą „komórkową linię obrony” a tymczasem dostarczamy jednocześnie amunicji zastępom nieprzyjaciela, bo cukier to wyśmienita pożywka dla bakterii, grzybów, drożdży (drożdżyca to aktualnie bardzo niedoceniana przyczyna dolegliwości ze strony wielu układów, a ze względu na mechanizm ekspansji dodatkowo osłabia i tak już słabo wydolny układ odpornościowy). Owszem, możemy zażywać cały arsenał antybiotyków w walce z bakteriami, grzybicami, tyle tylko, że ulga, jeśli już udaje się ją uzyskać, jest chwilowa. Antybiotyki nie działają zbyt wybiórczo, pozbawiają nas również flory fizjologicznej jelita grubego, a ta odpowiedzialna jest za produkcję m.in. witamin z gr. B, a co to oznacza... mówiliśmy powyżej, samonapędzający się mechanizm zaczyna przyspieszać. Ale to jeszcze niezupełnie kompletny obraz – przyjmowanie antybiotyków i spożywanie cukrów rafinowanych podobne jest do sytuacji w której straż pożarna gasi palącą się stodołę, a jednocześnie z drugiej strony ktoś dorzuca siana bo... stodoła służy do przechowywania siana. A zatem przy wszelkiego rodzaju infekcjach, nieżytach (nosa, gardła, oskrzeli...) pierwszym, podstawowym odruchem powinno być odstawienie „słodkości” (do tego dołączamy kilka podstawowych zabiegów „domowych” i... oszczędzamy na czasie pani doktor w przychodni oraz kilka banknotów w portfelu w ramach wizyty w jednej z „markowych witryn farmaceutycznych”).
• Ponieważ cukier jest substancją prozapalną przyczynia się również do rozwoju chorób układu krążenia. Tak, tak – miażdżyca to nie tłuszcz a cukier, jakkolwiek paradoksalnie, wobec propagowanych aktualnie „straszaków”, to zabrzmi. Miażdżyca jest efektem stanów zapalnych ścian tętnic, a cukier jednym z podstawowych czynników zapalnych. To pośrednio, w odpowiedzi na stan zapalny spowodowany cukrem, powoduje wzrost poziomu cholesterolu.
• Skoro cukier to... cukrzyca, tak, bardzo trafnie. Zaczyna się od tego, że komórki, które powinny zadziałać i otworzyć się na insulinowy klucz, pozostają nań obojętne, dochodzi do paradoksalnej sytuacji – za dużo cukru, za dużo insuliny... w pewnym momencie trzustka nie daje już rady. Sam podwyższony poziom glukozy we krwi jest bardzo niekorzystny, a jeżeli skojarzymy z tym jeszcze podwyższony poziom insuliny... W pewnym sensie insulinę można uznać za antagonistę hormonu wzrostu, czyli naturalnego „naprawiacza-regeneratora” naszego organizmu (to głównie taką funkcję pełni po zakończonym okresie wzrostu organizmu). A zatem im więcej insuliny tym... tak, tym gorzej z regeneracją. Z tego też powodu nie należy spożywać pokarmów węglowodanowych wieczorem, bo właśnie w nocy (zwłaszcza między godziną 23 a 2) wydzielane są największe ilości hormonu wzrostu (poza tym jego wydzielanie możemy sprowokować co najmniej 12h postem oraz pobytem w saunie). A insulina... jej nadmiar dla organizmu jest bardzo toksyczny. Bo oznacza m.in.: – Ok. 3-krotnie większa zachorowalność na nowotwór jelita grubego. – Podwyższony poziom estrogenu, a to znaczy – nowotwór piersi i innych tkanek hormonozależnych (kobiety, które stosują dietę wysoko-węglowodanową są dwukrotnie bardziej podatne na rozwój nowotworu piersi niż te, których dieta jest ubogo-węglowodanowa; pacjenci z rakiem piersi oraz prostaty z wysokim poziomem insuliny umierają 8 razy częściej, a cztery razy częściej następuje u nich wznowa).
• Cukier to... puste kalorie. Ale właściwie co to znaczy? Puste kalorie to termin powiązany z innym, mianowicie gęstością odżywczą. W obu terminach chodzi o jakość pożywienia, czyli ilość dostarczanych, głównie, mikroskładników, a zatem witamin, minerałów, kw. tłuszczowych, enzymów... W przypadku tzw. pustych kalorii mówimy o pokarmach, które oprócz czystego paliwa (kalorii, energii) nie dostarczają najczęściej nic innego (no, czasami również substancji, które obciążają nasz organizm i zalegają w nim następnie w oczekiwaniu na możliwość usunięcia). Organizm to jednak nie silnik mechaniczny i samo paliwo do jazdy nie wystarcza (choć i tu niezbędna jest odrobina oleju). Termin „gęstość odżywcza” tłumaczy jak wiele składników odżywczych przypada na daną objętość pożywienia lub ilość kalorii. Zatem „puste kalorie” to bardzo niska „gęstość odżywcza”, krótko mówiąc organizm ma z tego niewiele za wyjątkiem chwilowego „haju”. „Puste kalorie” (pokarmy o niskiej gęstości odżywczej) to zatem np. tzw. batoniki, chipsy, tzw. „napoje w plastiku”... Na przeciwległym biegunie mamy pokarmy o wysokiej gęstości odżywczej, np. warzywa, orzechy, owoce... Nie ma za bardzo sensu liczenie samych kalorii, o wiele istotniejsza jest ilość substancji odżywczych, czyli owa gęstość odżywcza tego co spożywamy. W doświadczeniach na zwierzętach eliminacja tzw. pustych kalorii skutkowała przedłużeniem życia o 20 do 300%.
• Podobnie jak ma to miejsce w przypadku miażdżycy to nie tłuszcz ale cukier jest przyczyną otyłości. Hiperglikemia to właśnie podwyższony poziom glukozy we krwi, sytuacja bardzo niekorzystna dla organizmu. Musi coś z tym zrobić, musi ten poziom obniżyć. Jak sobie z tym radzi ? Ano przy pomocy insuliny wydzielanej przez trzustkę upakowuje glukozę, najpierw w mięśniach, wątrobie – przekształcając ją w glikogen zużywany w pierwszej kolejności jako materiał zapasowy w przypadku zwiększonego zapotrzebowania na paliwo, np. podczas zwiększonego wysiłku fizycznego (tak to nie tłuszcz w pierwszej kolejności ale mięśnie i wątroba są „spalane” w takich sytuacjach) a następnie w adypocytach czyli komórkach tłuszczowych przekształcając glukozę w tłuszcz. I tu istotna bardzo uwaga – komórki tłuszczowe powstające u dzieci i nastolatków są... posagiem na całe życie. Nie zanikają już, mogą jedynie zmniejszać lub zwiększać swoją objętość. Z tego też powodu o wiele trudniej jest zredukować wagę osobom, które od swoich młodych lat były „przy kości”. Zwiększony poziom insuliny we krwi to aktywacja komórek warstwy mięśniowej w tętnicach co prowadzi do nienormalnego ich wzrostu (poprzez czynnik zwany IGF) i powstawania guzków i pogrubiania ściany tętnic. Jedną z cech wspólnych dla wszystkich stulatków jest niski poziom insuliny (poniżej 20 mikrojednostek).
• O (nieenzymatycznej) glikozylacji rozmawialiśmy ostatnio. Proces ten przebiega bez udziału enzymów i uzależniony jest od stężenia cukrów (glukozy, fruktozy, galaktozy) we krwi, które przyłączają się do łańcuchów białkowych. Im wyższe tym szybciej zachodzi i... tym większe szkody. W efekcie tego np. kolagen z elastycznego staje się sztywny, albuminy czyli białka transportujące – zmniejsza się ich zdolność transportowa, glikozylacja białek soczewki prowadzi do zaćmy (co staje się dzisiaj „epidemią”), nerki – odkładanie się w nich białek glikozylowanych prowadzi do stwardnienia kłębuszków nerkowych i stopniowej niewydolności...
• Cukier wychładza organizm, poprzez kilka mechanizmów, o których była mowa powyżej. Podobne działanie mają cytrusy. Te owoce rosną tam gdzie rosną ponieważ mieszkańcom tamtych terenów potrzebna jest ochłoda. U nas... niekoniecznie, a już na pewno nie zimą.
• IG czyli indeks glikemiczny np. sacharozy oscyluje wokół 70, glukozy 100, a co to konkretnie oznacza? Ano tyle, że po spożyciu sacharozy poziom glukozy a zatem i insuliny we krwi gwałtownie wzrasta, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dla porównania, ksylitol (którego można użyć zamiast cukru) – ma IG = 8 (poza tym jest źródłem przeciwstawnych efektów w stosunku do sacharozy – alkalizuje (podobnie jak np. suszone owoce), ułatwia mineralizację, hamuje rozwój grzybicy, drożdżycy, obniża insulino oporność...)
• Glukoza i witamina C mają podobną strukturę chemiczną. A to oznacza, że wprowadzone w ten sposób do komórek duże ilości glukozy (po spożyciu węglowodanów w dowolnej postaci, zwłaszcza rafinowanych), blokują do nich dostęp witaminie C, dlatego, że obie substancje używają tego samego kanału transportu. Spożywanie zatem dużych ilości cukrów uniemożliwia witaminie C wypełnienie komórek.
• Wysoki poziom gukozy zmienia aktywność wielu genów oraz enzymów co potwierdza bezpośredni wpływ czynników zewnętrznych na pracę genów. Podsumowując nieco bardziej obrazowo, z innego kręgu kulturowego – w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej wymienia się 3 białe, śmiertelne substancje: biały... cukier (w tym biała mąka)(no jak Pan widzi, niestety), biała sól oraz... biała tabletka. Mieliśmy jeszcze o fluorze... Tak to równie interesujące i intrygujące zagadnienie. Jednak... pacjenci się już niecierpliwią. Zabierzemy się do tego od razu jak tylko wpadnie Pan następnym razem. Powiem Panu tylko, skoro mówiliśmy dzisiaj również o osteoporozie i próchnicy – fluor sprawia, że kości i zęby są twarde jak... hartowane szkło. Wie Pan co to znaczy? – Puk, i sypią się w „drobny mak”. To może tyle tytułem zapowiedzi. Mając nadzieję, że teraz już z łatwością i bez wątpliwości oprze się Pan słodkiej pokusie, pozdrawiam Pana serdecznie.