Początek nowego roku to tradycyjnie czas na postanowienia. Większość z nas zakłada, że tym razem na pewno zacznie się ruszać, zrzuci nieco kilogramów, pozna interesujących ludzi lub nauczy się czegoś zupełnie nowego. W dodatku, by czuć się bardziej prestiżowym, zapisujemy to wszystko w pięknych i pachnących nowością planerach czy kalendarzach, no, a potem…
Zima, mróz, wiatr, skutecznie zniechęcają do aktywności na powietrzu, szybko stając się świetnym argumentem, aby zaprzestać jakiegokolwiek ruchu lub przekładania go na termin bliżej nieokreślony. Czujemy się słabsi, bez energii, coraz bardziej ospali… Brzmi znajomo? A przecież mamy karnawał — czas, w którym można pozwolić sobie na zabawę i nieco większą dawkę szaleństwa. To wręcz idealny moment, aby zacząć wszystko od nowa i przegonić zimową chandrę, świetnie się przy tym bawiąc! Jak? Wybierając TANIEC!
No dobrze, ale ile razy już obiecywaliśmy sobie, że nauczymy się tańczyć, a potem te przytłaczające myśli w stylu: „Jak namówić partnerkę/partnera?”, „Przecież to się nie uda”. Albo z tej drugiej strony: „Skąd wziąć partnera do tańca, skoro jestem singlem?”, „Na sali będą same pary, a ja co?”. Zwykle rezygnujemy, myśląc, że kurs tańca w pojedynkę to niezbyt trafi ony pomysł, choć chęci są całkiem spore. A co, jeśli to błąd? Wystarczy tylko dobrze poszukać, zwłaszcza że coraz więcej szkół organizuje kursy w tzw. formie solo, czyli grupie, w której nie potrzebujemy partnera, a zajęcia są tak prowadzone, aby niezależnie od poziomu zaawansowania, rozwijać swobodę ruchów i potęgować radość. Taniec pomaga w modelowaniu sylwetki oraz poczuciu estetyki, ale warto wybrać taki rodzaj, który dodatkowo przeniesie nas w klimat jakiejś epoki. To już brzmi jak odkrycie ogromnej pasji! Zatem koniec siedzenia pod kocem z kubeczkiem kakao w ręku — zacznij tańczyć Charlestona! Kiedyś znali go wszyscy. To radosny, wesoły taniec z nutą ekstrawagancji — czyli na karnawał wręcz idealny. Obecnie uważany za symbol szalonych lat 20., gdyż został spopularyzowany właśnie na początku XX wieku.
Nazwę zawdzięcza miastu Charleston w Południowej Karolinie, choć jego korzenie znajdziemy w rytmach Afryki Zachodniej. Jego dynamika i żywe tempo to masa endorfi n i energii, czyli sposób na szarość dnia, a co za tym idzie, zdecydowaną poprawę nastroju. W Stanach Zjednoczonych popularność zyskał w 1923 roku, za sprawą piosenki „The Charleston”, autorstwa pianisty Jamesa P. Johnsona, dzięki czemu utwór oraz taniec stały się znakiem rozpoznawczym całej dekady.
Tu pojawia się pierwsza korzyść: Bycie charakterystycznym i rozpoznawalnym. Sam taniec był kiedyś uważany za niepoprawny. Obecnie, mimo że to świetna pocztówka tamtych czasów, staje się coraz bardziej popularny. Może być tańczony w parach, ale największą swobodę daje ten w formie solo. Żywiołowy, rozwijający koordynację ruchową, za sprawą szybkich kroków i częstych zmian akcentów. Wymagający treningów, przez co ćwiczymy systematyczność, rozwijając nieustannie pamięć ruchową. Czy to nie brzmi jak druga korzyść? A oto i trzecia: To taniec ściśle związany ze Złotą Erą Swinga, przez co otwiera nas na epokowy styl ubierania się, uwrażliwia i uczy dbać o detale, czym bez wątpienia wzmaga poczucie przynależności. Kolejnym plusem Charlestona są elementy show, od tych najprostszych, po widowiskowe, a nawet kabaretowe i sceniczne. Jest wręcz idealny na występy, nawet w domowym zaciszu. Już po kilku lekcjach można zaskoczyć na parkiecie swoich znajomych i absolutnie nie rezygnować z karnawałowej zabawy przez zawstydzenie brakiem umiejętności.
Zajęcia w formie solo dodają pewności siebie, swobody ruchów, co przydaje się również, tańcząc w parze. Potrafi my częściej wychodzić z inicjatywą i bardziej reagować, gdy partner lub partnerka nie czuje się zbyt pewnie. Stajemy się uważni na to, co dzieje się na parkiecie i wokół nas. Co więcej, przy regularnym tańcu rozwija się zdolność czucia muzyki swoim ciałem, a to daje swobodę interpretacji każdego utworu tak, jak podpowiada nam serce. Kto z nas nie nucił nigdy za mistrzem Łazuką: „Magnetofon wezmę z sobą i pod drzwiami będę grać, a na schodach zacznę tańczyć solo Charlestona”.
Kuszące? Więc tańcz.
|
Redakcja czasopisma Harmonia.
Twoje Zdrowie,
Twoja odpowiedzialność.
Prenumerata: 728 457 165
Stoiska wystawiennicze: 503 447 471
Bilety na konferencje: 728 457 165
Reklama: 503 447 471
Redakcja: 728 457 165
redakcja@harmoniatwojezdrowie.com
dystrybucja@harmoniatwojezdrowie.com
www.harmoniatwojezdrowie.com
facebook.com/harmoniatwojezdrowie
Nagranie z konferencji „Czego Ci lekarz nie powie” 13.11.2021 z G2 Arena Jasionka k. Rzeszowa