John G. Barlett autor podręczników i publikacji dotyczących chorób zakaźnych powiedział: „Medycyna zna niewiele chorób, w których stosuje się tak wiele nieskutecznych metod leczenia, jak ma to miejsce w wirusowych zakażeniach górnych dróg oddechowych” (czyli właśnie w przeziębieniach). Czy mocno reklamowany obecnie preparat „INOSINE” ma jakąkolwiek potwierdzoną naukowo skuteczność? (o tym w dalszej części…).
Zacznijmy od tego, co mnie wciąż zadziwia, kiedy przychodzą pacjenci z przeziębieniem. Kiedy dopada przeziębienie lub grypa, wiele osób pędzi do apteki po tabletki „na przeziębienie” i „na grypę”. Dlaczego? Bo reklamy (też nazwy tych leków) NIESŁUSZNIE sugerują, że one LECZĄ przeziębienie czy grypę. A to nieprawda. Nie przyspieszają wyzdrowienia. Czasami, w jednej tabletce łykamy aż cztery różnie działające leki. Najczęściej niepotrzebnie. Mogą one mieć wiele efektów ubocznych, niekiedy groźnych, a w przeziębieniu jedynie próbują walczyć z objawami.
Wiele osób odruchowo przyjmujących te preparaty, nie zdaje sobie sprawy z tego, że wpływają nie tylko na ich niechciany katar, ale niepotrzebnie działają poza nosem. Ba… nawet jest kwestionowana ich skuteczność dziedzinie walki z objawami przeziębienia. Za to… bezdyskusyjne jest istnienie objawów ubocznych. Najczęściej są to leki złożone, zawierające nie jeden, ale kilka składników. Co najważniejsze, ŻADEN z nich nie zwalcza PRZYCZYN choroby, czyli nie zabija wirusów odpowiedzialnych za przeziębienie lub grypę. Zastanówmy się, cóż takiego w nich znajdziemy.
Lek, który ma odetkać zatkany nos, osuszyć go. Jest to PSEUDOEFEDRYNA (zawierają ją Gripexy, Gripostop, Gripblocker, Ibum Zatoki, Theraflu i inne) lub FENYLEFRYNA (Coldrex, MaxGrip, Gripex Hot i inne). Te substancje zwężają naczynia krwionośne błony śluzowej zatok przynosowych i nosa, co zmniejsza obrzęk i produkcję wydzieliny, pozwalając łatwiej oddychać. Szkoda tylko, że ich wpływ NIE ogranicza się tylko do nosa. Te preparaty „ściskają” naczynia niewybiórczo. Im jest obojętne, czy to naczynia w nosie, zatokach czy w sercu lub w jelitach. Mamy walkę z katarem kosztem całego układu krążenia. Opisywano przypadki ostrego niedokrwiennego zapalenia jelita grubego po tabletkach „na przeziębienie” zawierających pseudoefedrynę lub fenylefrynę [1-9].
Leki te czasami zauważalnie zwiększają ciśnienie krwi i szybkość akcji serca [10], ponieważ „stawiają na nogi” cały współczulny układ nerwowy. Publikacja z 2004 roku w Circulation [11] dotycząca badań osób z niewydolnością układu nerwowego autonomicznego wykazała, że u osób chorujących na cukrzycę i inne choroby, dochodzi niekiedy do takiego uszkodzenia nerwów. Biaggioni i jego współpracownicy odkryli, że ciśnienie skurczowe krwi znacząco rosło u takich pacjentów — od 12 do 32 mm Hg po małej dawce pseudoefedryny. Gdy badani wypili dodatkowo 2 szklanki wody (500 ml), ciśnienie skurczowe dramatycznie rosło aż o 43-61 mm Hg. Wnioski naukowców były następujące: „NIEKTÓRE osoby mogą reagować na normalne dawki PSEUDOEFEDRYNY niebezpiecznym wzrostem ciśnienia krwi, a nawet udarem mózgu. Większe ryzyko może dotyczyć osób z wysokim ciśnieniem krwi, przebytym udarem mózgu i chorujących na cukrzycę”. Szef zespołu profesor Biaggioni, który przeprowadzał to badanie, stwierdził: „Przeziębienie sprawia, że czujemy się fatalnie, ale nikt nie jeszcze nie umarł z powodu zatkanego nosa”. Ciekawa historia.
Inny lek z tej grupy- fenylopropanolamina był szeroko stosowany przez lata jako składnik wielu leków „na przeziębienie” i… jako lek zmniejszający apetyt. Pierwsze ostrzeżenia pojawiły się już w latach 80. Opisano kilkadziesiąt przypadków młodych kobiet, które doznały udarów w czasie przyjmowania specyfiku. Ale producenci leku upierali się, że są konieczne dalsze badania. W końcu wyniki pięcioletniego badania [13] ogłoszone w 2000 roku wykazały, iż jej stosowanie wiązało się z istotnie wyższym ryzykiem udaru. Food and Drug Administration (FDA) oceniło, że kiedy lek był obecny na rynku, spowodował w USA od 200 do 400 udarów w ciągu każdego roku [14]. Co ciekawe, pod lupę wzięto przy okazji pseudoefedrynę. I zasugerowano, że też występuje związek między jej stosowaniem i udarem mózgu [14]. Donoszono też o przypadkach zawałów serca [15] i przełomu tarczycowego u chorej na nadczynność tarczycy, po zastosowaniu pseudoefedryny [16] składnika „tabletek na przeziębienie”. Bo oprócz nosa, pseudoefedryna i podobne substancje w lekach „na przeziębienie”, działają też na naczynia w sercu. A tam nie ma kataru, którego chcemy właśnie się pozbyć. Ale może być za to… miażdżyca. O ile w przypadku „zakatarzonego” nosa pomagają nieco lepiej funkcjonować, to w przypadku serca obciążonego chorobą niedokrwienną ich działanie może być groźne. Bezpieczniej jest zastosować leki działające miejscowo (krople, spray). Krótko 3–4 dni (chyba że laryngolog zadecydował inaczej), ponieważ już po kilku dniach receptory zaczynają coraz słabiej reagować i może to spowodować „efekt z odbicia”, a nawet większą niedrożność.
Kolejny, DRUGI problematyczny składnik leków „na przeziębienie i grypę” to: FENIRAMINA. Należy do „starych” leków przeciwhistaminowych (I generacji). Jest obecna w takich preparatach jak: Fervex, Theraflu ExtraGrip, Gripex Noc i inne. Wyniki badań klinicznych wskazują, że jej skuteczność w zwalczaniu objawów przeziębienia nie różni się od skuteczności placebo, a niesie ze sobą ryzyko działań niepożądanych. Feniramina powoduje senność i upośledza zdolność do prowadzenia pojazdów [22]. Zagęszcza wydzielinę w drogach oddechowych, której trudniej się pozbyć. Może sprzyjać rozwojowi zakażeń bakteryjnych [17-21]. Więc po co ją zażywamy? I to za własne pieniądze?
Skąd w ogóle wziął się pomysł leczenia przeziębienia i grypy za pomocą leków „od alergii”? Ano stąd, że objawy przeziębienia są bardzo podobne do kataru siennego. I co z tego, skoro przyczyna jest inna. Od dawna wiemy, że leki przeciwhistaminowe są bez sensu w przypadku przeziębienia, bo to zupełnie inna „bajka” niż alergie. Nie pomogą, a mogą zaszkodzić.
Przechodzimy do trzeciego, częstego składnika leków „na przeziębienie”. To przeciwkaszlowy DEKSTROMETORFAN (m.in. zawiera go Gripex, Grypostop, Grypolek, Acodin, Robitussin, Tussidex, TussiDrill, Vicks MedDex, Dexapini). Dekstrometorfan to syntetyczna, pochodna morfiny, kiedyś uznawana za nieuzależniającą [26]. W zalecanych dawkach rzeczywiście nie wykazuje działania narkotycznego. W większych- jak najbardziej, co przez niektórych jest skrzętnie nawet wykorzystywane. Nie wykazano skuteczności w łagodzeniu kaszlu ani u dorosłych, ani u dzieci. Odnotowano za to przypadki uzależnienia i efekty uboczne [28-32]. W badaniach stwierdzono, że „miód był skuteczniejszy w porównaniu z placebo lub z dekstrometorfanem w leczeniu objawowym nocnego kaszlu i z powodu infekcji górnych dróg oddechowych” [23-25].
Choć są bazą leków „na przeziębienie”, to PARACETAMOL I IBUPROFEN zmniejszają gorączkę i działają przeciwbólowo (Ibuprofen- jeszcze przeciwzapalnie). Bez sensu jest przyjmować je z powodu kataru… Przed bólem trzeba się bronić, ale już gorączka jest najczęściej sprzymierzeńcem, nie wrogiem. A wiele osób ulega kreowanej przez reklamy fobii gorączkowej. (Więcej na: https://katarzynaswiatkowska. pl/czy-z-goraczka-trzeba-walczyc/). Jak zawsze- coś za coś. NLPZ są bezpieczne dla większości pacjentów… ZDROWYCH – bez miażdżycy, nadciśnienia, zaburzeń rytmu serca, nieprzyjmujących innych leków i w przypadku kobiet – nieplanujących dziecka w najbliższym czasie. Czy tylko tacy ludzie je kupują? Nie sądzę. Niesteroidowe leki przeciwzapalne podnoszą ryzyko zawału serca, udaru mózgu i innych problemów z sercem. Skutecznie zmniejszają ból i zapalenie dzięki temu, że blokują enzym „produkujący” ten stan – cyklooksygenazę (COX). I to jest dobre. Niestety, mamy drugą stronę medalu. Ten sam enzym, wzniecający zapalenie i sprawiający, że nas boli, chroni przed zawałami i udarami. Łykając te leki przeciwbólowe, dostajemy pakiet. Blokujemy cyklooksygenazę, ból się zmniejsza, ale równocześnie wzrasta szansa na powstanie skrzeplin, które mogą zatykać naczynie krwionośne, doprowadzając do zawału lub udaru. NLPZ mogą podnosić ciśnienie krwi i powodować niewydolność serca. Ibuprofen tak jak i inne leki z grupy NLPZ powodują wzrost retencji sodu i wody oraz mogą zwiększyć ciśnienie [36-42]. W badaniu z 2017 roku opisano zwiększone o 31% ryzyko zatrzymania akcji serca po zastosowaniu leków z grupy NLPZ [43]. Prof. Gunnar Gislason z Uniwersytetu w Kopenhadze, który kierował słynnymi badaniami nad NLPZ-tami, wezwał do zaostrzenia kontroli sprzedaży ibuprofenu i innych NLPZ. Powiedział: „Zezwolenie na zakup tych leków bez recepty i bez jakichkolwiek porad lub ograniczeń, nawet w sklepie spożywczym, sugeruje społeczeństwu, że są bezpieczne”. „Jeśli weźmiemy pod uwagę, że nawet połowa populacji sięga po te leki od czasu do czasu, to nie można wykluczyć, że co trzeci lub co czwarty udar jest związany z przyjmowaniem ich” [44]. W badaniach powiązano ostre infekcje różnego typu z większym ryzykiem udaru niedokrwiennego mózgu u dorosłych [33]. W 2014 roku mówiło się mocno o badaniu, które wykazało, iż przeziębienia i inne drobne infekcje mogą zwiększać ryzyko udaru mózgu u dzieci [34]. Nie wiadomo, dlaczego tak jest. Może z powodu tego, że w czasie przeziębienia mamy w sobie więcej krążących czynników zapalnych. Dlatego w czasie infekcji wiele osób narzeka na ból kolana, zębów czy kręgosłupa. I te same substancje zapalne powodują zapalenie „wyściółki” naczyń krwionośnych i zwiększają skłonność do zakrzepów. A nie można wykluczyć, że współwinne są niektóre leki na przeziębienie [35], których szkodliwe działanie na układ krążenia nakłada się na zmiany spowodowane przez samego wirusa.
I jeszcze INOSINE. Te reklamy… Pomimo ŻADNYCH WIARYGODNYCH dowodów naukowych… Cytuję autorytety: „Jaka jest skuteczność stosowania pranobeksu inozyny w chorobach wirusowych? Pranobeks inozyny stosuje się od lat 70. XX wieku. Wymagania rejestracyjne były wówczas znacznie łagodniejsze niż obecnie i zwracały większą uwagę na bezpieczeństwo leku niż na jego skuteczność. Badania kliniczne przeprowadzano wówczas w małych grupach chorych, a protokoły postępowania nie były tak precyzyjnie opisane, jak obecnie. Wyniki badań klinicznych dotyczących stosowania pranobeksu inozyny nie są przekonujące – jak dotąd w badaniach klinicznych nie potwierdzono, aby pranobeks inozyny wykazywał większe działanie przeciwwirusowe niż placebo. Jego działanie przeciwwirusowe i immunomodulujące potwierdzono jedynie w badaniach in vitro, co oznacza brak przekonujących dowodów na jego skuteczność kliniczną. W związku z tym aktualne zalecenia instytucji i towarzystw naukowych dotyczące leczenia ospy wietrznej i półpaśca, zakażeń wirusem opryszczki lub innych chorób wirusowych nie uwzględniają stosowania pranobeksu inozyny. Lek ten cieszy się jednak popularnością wynikającą z tradycji stosowania i silnego marketingu. Poza Polską jest dostępny w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech, Czechach, Słowacji, Francji, Rumunii i republikach nadbałtyckich. Osobiście nie stosuję pranobeksu inozyny i nie zalecam jego stosowania – mówi dr hab. n. med. Ernest Kuchar Klinika Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego” [45-49].
Redakcja czasopisma Harmonia.
Twoje Zdrowie,
Twoja odpowiedzialność.
Prenumerata: 728 457 165
Stoiska wystawiennicze: 503 447 471
Bilety na konferencje: 728 457 165
Reklama: 503 447 471
Redakcja: 728 457 165
[email protected]
[email protected]
www.harmoniatwojezdrowie.com
facebook.com/harmoniatwojezdrowie
Nagranie z konferencji „Czego Ci lekarz nie powie” 13.11.2021 z G2 Arena Jasionka k. Rzeszowa