Sporo czasu przepracowałam w różnych przychodniach jako lekarz pierwszego kontaktu. To, co mnie ciągle szokuje, to fakt, jak wielu pacjentów dbanie o zdrowie utożsamia TYLKO z udaniem się do lekarza po kolejną receptę lub kupnem modnego suplementu.
Oczywiście profilaktyczne badania, a w razie wystąpienia objawów chorobowych – prawidłowa diagnostyka i odpowiednie leczenie zgodne z najnowszą wiedzą, to podstawa. Ale jest jeszcze druga strona medalu. Wcale nie mniej ważna.
Nasze codzienne, małe wybory (niedoceniane, jeśli chodzi o ich wpływ na zdrowie). Medycyna to całość wiedzy o zdrowiu i chorobach. Zdecydowanie nie tylko leki. Kiedy pacjent dostanie receptę na lek, to najczęściej z pieczołowicie pilnuje, by go zażyć, a potem by pójść po kolejną receptę (i oczywiście dobrze, tak powinien robić). A gdy słyszy, że powinien schudnąć i zacząć inaczej się odżywiać, więcej się ruszać – to (najczęściej) odbiera to jak czczą gadaninę. Co roku wiele milionów ludzi cierpi i umiera z powodu chorób, którym można było zapobiec.
Nawet dzieci wiedzą, że palenie tytoniu i nadmierne spożycie alkoholu może zabić. Ale za mało osób jest świadomych tego, że dzisiaj równie częstymi zabójcami i czynnikami okaleczającymi są nieprawidłowa dieta, otyłość i zbyt mała aktywność fizyczna. Szkoda, że nie można ćwiczeń i zdrowszej diety wypisać na receptę (pewnie wtedy zostałyby w końcu docenione). Albo żeby razem z kolejną receptą móc powiedzieć: „Te tabletki należy popijać wodą i zażywać po intensywnym półgodzinnym marszu lub wizycie na pływalni. Jeśli pan/pani powinien je przyjmować rano, ten spacer lub basen mogą być poprzedniego dnia. Ich skuteczność jest też mocno uwarunkowana tym, czy pani (pana) codzienna dieta zawiera pięć rekomendowanych porcji warzyw i owoców i ma odpowiednią proporcję tłuszczów z rodziny omega-6, omega-3”. Z wieloma chorobami jest jak z puzzlami. Atakują nas, kiedy większość elementów (które często sami gromadzimy) dopasuje się do siebie. Nie wiemy dzisiaj, jak wyglądają w przypadku powszechnych chorób (np. raka) wszystkie kawałeczki układanki (medycyna uczy pokory). Z całą pewnością możemy jednak powiedzieć, że zidentyfikowaliśmy ich sporą część. I to jest pozytywna wiadomość. Jeśli je wyrzucimy z naszego życia – zmniejszymy szansę na to, że dopadnie nas któraś z powszechnych dzisiaj chorób. Na niektóre czynniki nie mamy wpływu (np. zanieczyszczone środowisko, w którym żyjemy, geny, które sprezentowali nam nasi rodzice). Ale… nie możemy zapominać o tym, że (niestety) dzisiaj mnóstwo osób cierpi i umiera z powodu schorzeń, które hodowały sobie niejako na własne życzenie i to przez lata. Czasami zupełnie nieświadomie. Co ważne, w przypadku tej „układanki” nie działa zasada „wszystko albo nic”. Im więcej wyeliminujemy tych złych, tym lepiej dla nas. Próbujmy. Wiele osób nie chce słyszeć o „zdrowszym stylu życia”, bo kojarzy im się on (niesłusznie) z cierpieniem. Oczekują, że zaraz usłyszą o tym, że mają biegać po osiedlu (a może tego nie cierpią robić i boją się, że sąsiedzi zaczną się śmiać), lub żyją w przeświadczeniu, że to co zdrowe musi być niesmaczne. A to nieprawda. Właśnie o tym piszę. Ale z drugiej strony… co w ogóle „jest zdrowe”? Na ten temat funkcjonuje mnóstwo mitów. Mody się zmieniają i często są kreowane przez reklamy, za które zapłacili ci, którzy chcą coś sprzedać. Informacje, jakie często do nas trafiają, są nieprawdziwe i nie wynikają wcale z troski o nasze zdrowie, tylko z czyjejś żądzy zysku.
Jestem zwolenniczką „medycyny opartej na faktach”. Nie na przesądach i zabobonach. Moją pasją jest zbieranie nowych doniesień naukowych, analizowanie i konfrontowanie z tym, w co się powszechnie wierzy. I weryfikowanie, na ile jest to słuszne.
Często zdarza się, że pacjenci przyjmują kilka preparatów mających inne nazwy firmowe, lecz zawierających tę samą substancję czynną. Bo różni producenci sprzedają ten sam związek pod różnymi nazwami. I wiele osób zupełnie nieświadomie przekracza dozwoloną dawkę.
Czy wiecie, że wiele osób dostanie udaru i zawału serca tylko dlatego, że przyjmują tabletki uchodzące w sumie za dość bezpieczne? A tak w ogóle, czy coś sprzedawane na każdym rogu w kiosku RUCH-u czy na każdej stacji benzynowej, a do tego przyjmowane w rozsądnych ilościach, mogłoby nieść zagrożenie dla naszego zdrowia? Niestety tak. Skala problemu jest bardzo duża. I bardzo źle, że o tym się nie mówi wystarczająco głośno. Nagłośniona jest szkodliwość niesteroidowych leków przeciwzapalnych (NLPZ) w stosunku do przewodu pokarmowego. I dobrze. Ewidentnie, zwiększają one ryzyko krwawień. Ale o udarach i zawałach rzadko się wspomina. A przecież każdy pacjent z chorym układem krążenia, miażdżycą, po udarze, zawale powinien wystrzegać się leków z tej grupy niczym ognia. Tylko mało kto zdaje sobie z tego sprawę…Od dawna było wiadomo, że zmniejszając ból, równocześnie często leki uszkadzają ścianki żołądka, doprowadzając u niektórych ludzi do powstania owrzodzeń, a nawet krwawień.
Redakcja czasopisma Harmonia.
Twoje Zdrowie,
Twoja odpowiedzialność.
Prenumerata: 728 457 165
Stoiska wystawiennicze: 503 447 471
Bilety na konferencje: 728 457 165
Reklama: 503 447 471
Redakcja: 728 457 165
[email protected]
[email protected]
www.harmoniatwojezdrowie.com
facebook.com/harmoniatwojezdrowie
Nagranie z konferencji „Czego Ci lekarz nie powie” 13.11.2021 z G2 Arena Jasionka k. Rzeszowa