„Człowiek samotną wyspą”, „Sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem”, jak mówią mądre powiedzenia. Czy niezależność jest możliwa? Czy niezależność w ogóle istnieje? W dzisiejszym świecie niezależność stanowi dużą wartość. Jest to często słyszane, czy też nawet „modne” stwierdzenie. Słyszę od wielu osób, że chcą być niezależni, pod różnymi względami.
Niezależność niewątpliwie stała się modna. Można o niej usłyszeć praktycznie wszędzie – niezależność fi nansowa, niezależność kobiet, niezależność w związku, stawianie niezależnych domów z odnawialnym źródłem energii itd. Ty na pewno również się często spotykasz z tym stwierdzeniem. Ja jednak chcę się skupić na niezależności w relacji romantycznej i zastanowić się, czy ona jest w ogóle możliwa?
Niezależność ma swoje synonimy, które można znaleźć w słowniku. Czytam, że inaczej to – samowystarczalność, samodzielność, swoboda, wolność, autonomia, odrębność, dystans, rezerwa czy nawet obojętność. Niektóre z tych określeń przyprawiają mnie nawet o gęsią skórę, bo kojarzą się niezbyt przyjemnie.
A co jest przeciwieństwem niezależności? Oto co słownik podpowiada – zależność, współzależność, uzależnienie, wiązanie się, przywiązanie, uwikłanie, uwarunkowanie, niesamodzielność, udział, uczestnictwo, powiązanie, członkostwo, stosunek, korelacja. I jak to czytam, to również nie wszystkie słowa-synonimy dobrze się kojarzą.
Zgłębmy więc temat. Zapraszam Cię do lektury. Jednak zanim zaczniesz czytać dalej, zastanów się, proszę, jak to jest u Ciebie z tą niezależnością, co ona dla Ciebie oznacza. Jak Ty masz i Twoja partnerka lub partner.
Odpowiedzią na to może być teoria więzi, o której pisałam we wcześniejszym artykule. Jego fragment przytoczę raz jeszcze, bo wydaje mi się bardzo istotny.
Każdy ze stylów przywiązania ewoluował, aby zwiększyć szanse na przetrwanie ludzi w różnych środowiskach. Patrząc na historię ludzkości, najbardziej skuteczny okazał się ostatecznie bezpieczny styl przywiązania, bo wspólnota dawała możliwość przeżycia i zapewnienie sobie i potomkom bezpiecznej przyszłości. Jednak w ekstremalnych warunkach, gdzie dochodziło do różnego rodzaju katastrof, ważniejsze stały się jednak inne umiejętności – zachowanie dystansu, samodzielność jednostki, która potrafi ła poradzić sobie w niesprzyjających warunkach i mogła liczyć tylko na siebie. Spowodowało to, że pewna część populacji zaczęła skłaniać się ku unikającemu stylowi przywiązania. Dobra wiadomość jest też taka, że tak wcale nie musi być. Nie musisz być niewolnikiem ewolucji. Nawet jeśli bliskość z innymi nie jest dla Ciebie czymś naturalnym, możesz się jej uczyć i w ten sposób poprawić swoje szanse na stworzenie satysfakcjonującego związku (na podstawie książki Amir Levine i Rachel Heller, „Partnerstwo bliskości”).
Strategia na co? Na życie! Bo niektórzy z nas nie chcą być niezależni od kogokolwiek lub czegokolwiek. I mogą mieć ku temu swoje dobre powody. Ich historia rodowa może ich do tego motywować lub wręcz pchać. To może być takie odruchowe dążenie, bez uświadomienia sobie „dlaczego tak mam”, „o co mi tak naprawdę chodzi”.
Może im się to źle kojarzyć, że są zależni, bo przez zależność ktoś z jego członków rodziny coś stracił, czegoś nie zyskał, miał ciężko w życiu.
O tym, że człowiek jest istotą społeczną, wiemy już od dawna. Trudno jest żyć w odosobnieniu. Na dłuższą metę nam to nie służy. Ludzie żyjący w pojedynkę, samotnie bardzo często wpadają w przygnębienie. Żywego kontaktu z drugim człowiekiem nie da się zastąpić mediami społecznościowymi.
W życiu chodzi o to, aby być wśród innych, towarzyszyć, wspierać, pomagać, inspirować się czy też uczyć się od siebie nawzajem.
Wiele badań wykazało, że pozytywny wpływ na nasze zdrowie psychiczne i fi zyczne (zalicza się tutaj przede wszystkim odporność!) mają dobre relacje z innymi oraz bogate życie towarzyskie. Bez bliskich i przyjaciół nie będzie nam się dobrze żyło.
Najwięcej chorób bierze się z oddzielenia – człowieka od człowieka, człowieka od społeczności czy oddzielenia ciała od umysłu.
Chciałam zaznaczyć, że bardzo ważna jest również relacja z samym sobą i równowaga, ile czasu spędzam z innymi, a ile daję sobie przestrzeni na bycie tylko we własnym towarzystwie.
Tak naprawdę wszyscy zależymy od siebie. Stanowimy jeden wspólny organizm.
Organizm ludzki to skala mikro, gdzie wszystko w ciele zależy od siebie wzajemnie. W takiej skali mikro w pewien sposób człowiek może być samowystarczalny, ale tylko w pewnym sensie. Jeśli taką niezależność przełożymy na skalę makro, to zaczniemy widzieć coraz to „większe organizmy”. Taki większy organizm to na przykład dwoje ludzi tworzących związek, czyli MY. Jeszcze większy organizm, to taki, w którym pojawia się potomstwo – rodzina. Kolejny to dalsza rodzina, najbliższe otoczenie, jak przyjaciele, sąsiedzi. Aż dojedziemy do społeczeństwa nie tylko tego wokół nas, ale w skali całego kraju i dalej świata.
Liczne badania pokazują, że przywiązanie prowadzi do fi zjologicznej jedności z drugą osobą. Biologia mówi o tym, że obecność partnerki/a reguluje szereg procesów we krwi, jak ciśnienie, tętno, oddech czy poziom hormonów.
Więc wchodząc z kimś w relację, tak naprawdę przestajemy być odrębnymi bytami. Stajemy się jednym, które nazywa się MY. Niezależnie jak bardzo staramy się wyznaczyć nasze granice to od tej pory jest MY.
MY to coś więcej niż JA+TY. MY to „pojemnik”, do którego dodajemy i z którego możemy później wspólnie czerpać.
Zależność jest więc faktem biologicznym, a nie skłonnością poszczególnych jednostek.
Jednak niektóre szkoły psychologiczne/ nurty terapeutyczne/coaching starają się oddzielać, uniezależniać. Podkreślam, że niektóre!
Zastanawiam się, z czego to wynika… I według mnie z tego, że nasza nauka i kultura podzieliła człowieka na umysł i ciało, czasem ignorując sprawy ducha (a duch to przecież podstawa, to jak oddech – „wyzionąć ducha = oddać ostatni oddech”). Więc „klasyczna psychologia” czy „klasyczna psychoterapia” sama w sobie jest oddzieleniem pyche od somy, czyli innymi słowy, umysłu od ciała. I „klasyczna psychologia” zajęła się analizowaniem sfery psyche (umysłu).
Skoro ciało i umysł zostały oddzielone to naturalne było to, że jedni zajmą się umysłem, a drudzy ciałem. Nie ma nic złego w oddzieleniu chwilowym, umownym. Duch również nie pozostał obojętny. Kolejni zajęli się duchem. Stąd dziś tyle nurtów duchowych. I to też jest ok.
Jednak według wschodnich systemów, które nigdy nie oddzielały tych trzech warstw człowieka, jak i również biologiki/ psychobiologii/innych nurtów holistycznych, człowiek stanowi jedność ciała, umysłu i ducha.
Ja całym sercem jestem za takim systemem pracy terapeutycznej i coachingowej, który stanowi połączenie ciała, ducha i umysłu. Jest to coś, do czego zawsze było mi blisko, dlatego pracuję ze swoimi Klientami, nie oddzielając tych trzech sfer człowieka.
Moim zdaniem, aby cieszyć się dobrostanem, należy mieć połączone te wszystkie trzy sfery. Bez nich tzw. szczęście jest niemożliwe do osiągnięcia.
Dwoje ludzi tworzy związek uczuciowy, wpływając wzajemnie na swoje fi zyczne i psychiczne samopoczucie. Bliskość fi - zyczna oraz dostępność partnera regulują naszą reakcję na stres.
Nasza partnerka/nasz partner mają wielki wpływ na nasze podstawowe reakcje biologiczne i nie sposób tu oczekiwać, że będąc w związku uda się utrzymać odrębność. To po prostu jest niemożliwe.
Skąd takie wnioski? To nie tylko moje własne doświadczenie i obserwacje. Potwierdza to badanie przeprowadzone przez doktora Jamesa Coana, dyrektora ośrodka badawczego Aff ective Neuroscience Laboratory przy University of Virginia.
„Zajmuje się on badaniami mechanizmów, poprzez które bliskie społeczne związki i szersze sieci regulują nasze reakcje emocjonalne. W tym konkretnym badaniu, które Coan przeprowadził we współpracy z Rachardem Davidsonem i Hilary Schaefer, wykorzystano rezonans magnetyczny MRI do przeskanowania mózgów zamężnych kobiet w sztucznie wywołanej stresującej sytuacji (kobiety biorące udział w badaniu były informowane o tym, że za chwilę zostaną lekko porażone prądem).
W stresujących sytuacjach aktywuje się część mózgu zwana podwzgórzem. Gdy kobiety czekały na zapowiedziane rażenie prądem w samotności, na rezonansie widać było w tym obszarze podwyższoną aktywność. Następnie jednak sprawdzano reakcje uczestniczek eksperymentu na tę samą sytuację, gdy podczas oczekiwania na rażenie prądem mogły trzymać za rękę obcą osobę. Tym razem badanie wykazało nieco niższą niż poprzednio aktywność podwzgórza. Natomiast, gdy dłoń, którą kobieta mogła ściskać, należała do jej męża, wówczas reakcja jej mózgu okazywała się jeszcze mniej zauważalna – na tym etapie eksperymentu stres ledwie dawał się zarejestrować. […] Eksperyment ten pokazuje, że gdy dwoje ludzi tworzy związek uczuciowy, wpływają wzajemnie na swoje fi zyczne i psychiczne samopoczucie. Fizyczna bliskość i dostępność partnera regulują naszą reakcję na stres. Skoro nasz partner ma tak wielki wpływ na nasze podstawowe reakcje biologiczne, jak można od nas oczekiwać, że utrzymamy wysoki poziom odrębności w związku”? (Amir Levine i Rachel Heller, „Partnerstwo bliskości”).
Na pewno znasz to powiedzenie, że dla kogoś możesz być nikim, a dla innego całym światem?
Kiedy jesteśmy w relacji romantycznej, stajemy się jednością. To, co czuje jedno, przenosi się na drugie. Ludzie zaczynają tworzyć fi zjologiczną jedność. Jeśli ona reaguje, on również nie pozostaje obojętny, jeśli ona się denerwuje, jemu również zdenerwowanie się udziela i odwrotnie. Znasz to? „John Bowlby odkrył, że od momentu, jak zaczynamy postrzegać jakąś osobę jako szczególną, do gry wkraczają potężne i często niekontrolowane siły. Niezależnie od tego, jak niezależni byliśmy do tej pory, a czasem nawet wbrew naszej świadomości woli zaczynamy zachowywać się inaczej. Gdy już wybierzemy partnera, zależność od drugiej osoby staje się faktem. Zawsze tak jest. Elegancka współegzystencja, która nie wiązałaby się niewygodnym uczuciem bezbronności i lęku przed stratą, brzmi nieźle, ale biologia zaprogramowała nas zupełnie inaczej”. (Amir Levine i Rachel Heller, „Partnerstwo bliskości”).
Bardzo często dochodzi do mylenia niezależności i samodzielności (szczególnie u osób o unikającym stylu przywiązania). A to nie to samo. Samodzielność, jak sama nazwa wskazuje, to jest dzielność, to Twoja dzielność. Bycie dzielnym oznacza pewną umiejętność poleganie na sobie. Innymi słowy, to zaradność bez wyręczania się czy „wieszania” na ukochanych.
Samodzielność jest ważna w związku partnerskim. Umiejętność polegania na sobie jest bardzo ważna, jednak jeśli ją przecenimy i pomniejszymy znaczenie wsparcia drugiej osoby, zwłaszcza ukochanej czy ukochanego, odcinamy się nie tylko od nich, ale również od źródła energii życiowej.
W samodzielności też nie chodzi o to, aby być nadmiernie skupionym na sobie i samemu sobie radzić, aby nie obciążać drugiej strony. Pamiętaj, że bycie potrzebnym drugiemu, jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka. Może ta druga strona chciałaby być wsparciem dla Ciebie, chciałaby czuć się potrzebna. Jeśli za bardzo skoncentrujesz się na sobie, to coś Cię ominie – czerpanie radości z bycia częścią czegoś większego niż Ty sam/a.
Teraz należy zadać sobie podstawowe pytanie – Czy w związku z powyższym oznacza to, że aby być w szczęśliwym związku, musimy być cały czas razem z partnerem? Albo mamy poświęcać część naszego życia osobistego jak nasi przyjaciele czy na przykład praca? Paradoksalnie jest odwrotnie! „Okazuje się, że umiejętność samodzielnego poruszania się w świecie wyrasta ze świadomości, że jest obok nas ktoś, na kogo możemy liczyć – na tym polega paradoks zależności”. (Amir Levine i Rachel Heller, „Partnerstwo bliskości”).
Dlaczego tak się dzieje, że jak mamy tzw. bezpieczną bazę, kiedy obok nas jest osoba, która nas kocha, wspiera, potrafi dodać nam otuchy, wierzy w nas, to łatwiej nam będzie skoncentrować się na wyzwaniach, jakie stawia przed nami życie. Jeśli nie mamy takiego poczucia bezpieczeństwa, takiej właśnie „bezpiecznej bazy”, będzie nam znacznie trudniej skoncentrować się na zadaniach, zdobyć odwagę, podejmować ryzyko czy podążać za marzeniami.
„W jednym ze swoich badań Baker odkrył, że dobre małżeństwo ma leczniczy wpływ na łagodną formę nadciśnienia: spędzanie czasu z partnerem obniża u chorych ciśnienie krwi do poziomu bardziej zbliżonego do normy. Jeśli jednak taka osoba nie jest szczęśliwa w małżeństwie, kontakt z partnerem wręcz pogarsza jej stan zdrowia; w towarzystwie współmałżonka ciśnienie chorego wzrasta i utrzymuje się na wysokim poziomie tak długo, jak długo partner jest w pobliżu! Z tego badania wysnuć można istotne wnioski, że jeśli bliska nam osoba nie spełnia naszych najbardziej podstawowych potrzeb związanych z przywiązaniem, doświadczamy chronicznego niepokoju i napięcia, przez co jesteśmy bardziej narażeni na różne przypadłości. Gdy jesteśmy uwikłani w romantyczną relację z kimś, kto nie stanowi dla nas bezpiecznej bazy, cierpi nie tylko nasze samopoczucie, ale również zdrowie fi zyczne. […] Bliskie nam osoby mają wpływ nie tylko na to, jak czujemy się sami ze sobą, ale także na to, na ile w siebie wierzymy i czy spróbujemy urzeczywistniać nasze nadzieje i plany. Partner, który spełnia nasze potrzeby związane z przywiązaniem i czuje się dobrze w roli naszej bezpiecznej bazy, może nam pomóc żyć dłużej w lepszym emocjonalnym i fi zycznym zdrowiu. Z drugiej strony, osoba, która nie jest konsekwentnie dostępna i nie zawsze okazuje nam wsparcie, może działać na nas naprawdę destrukcyjnie, odbierać nam wiarę w siebie, dosłownie hamować nasz rozwój i szkodzić naszemu zdrowiu”. (Amir Levine i Rachel Heller, „Partnerstwo bliskości”).
Ważne, aby mieć świadomość, że wspólnie zależymy od siebie i przez to też odpowiadamy za nasze wspólne – życie.
Jedno zależy od drugiego w naszym ciele. Jedno zależy od drugiego w naszym związku. Jedno zależy od drugiego w naszej rodzinie. Jedno zależy od drugiego w naszym społeczeństwie. Jedno zależy od drugiego w naszym kraju. Jedno zależy od drugiego w naszym świecie. Jedno zależy od drugiego we wszechświecie. Wszystko jest ze sobą połączone niewidzialną siecią. Jesteśmy systemem naczyń powiązanych.
Redakcja czasopisma Harmonia.
Twoje Zdrowie,
Twoja odpowiedzialność.
Prenumerata: 728 457 165
Stoiska wystawiennicze: 503 447 471
Bilety na konferencje: 728 457 165
Reklama: 503 447 471
Redakcja: 728 457 165
[email protected]
[email protected]
www.harmoniatwojezdrowie.com
facebook.com/harmoniatwojezdrowie
Nagranie z konferencji „Czego Ci lekarz nie powie” 13.11.2021 z G2 Arena Jasionka k. Rzeszowa