W latach 1980 – 1984 Narodowy Instytut Zdrowia opublikował wyniki czterech badań przeprowadzonych w Puerto Rico, Honolulu, Farmingham i Chicago. Niestety, żadne z przeprowadzonych badań nie dowiodło negatywnego działania tłuszczów i cholesterolu…
Okazało się, że mężczyźni którzy zmarli w wyniku chorób serca spożywali mniej tłuszczów nasyconych od tych, którzy nie zmarli. Brak było też korelacji między poziomem cholesterolu, a chorobami serca u kobiet po 50. roku życia. Raport z 1971 roku stwierdzał, że „cholesterol nie ma wartości prognostycznej” w chorobach serca, a raport z 1987 wskazywał na fakt, że spadek poziomu cholesterolu o 1% skutkował 11% wzrostem śmiertelności z przyczyn ogólnych.
Raport z 1992 roku informował, że „osoby, które jadły najwięcej pokarmów bogatych w cholesterol, ważyły najmniej i były najbardziej aktywne fizycznie”. Potwierdzały to również fakty z różnych krajów. W Japonii odnotowuje się co roku coraz większe spożycie nasyconych kwasów tłuszczowych oraz cholesterolu, przy czym śmiertelność z powodu choroby wieńcowej wcale nie wzrasta, ale wręcz odwrotnie wyraźnie spada. W Belfaście umiera co roku czterokrotnie więcej ludzi, niż w Tuluzie, czego nie można w przekonujący sposób wytłumaczyć. Natomiast w USA dochody biznesu, który napędza zmyśloną „hipotezę o szkodliwości cholesterolu” szacuje się na około 40 miliardów dolarów rocznie. Obserwacje były jednak w dużej części ignorowane przez kierownictwo projektu i nie były też przez długi czas publikowane. Zostały opublikowane dopiero w 1968 roku. Tak więc upowszechniane w ostatnich 30 latach zalecenia dotyczące tzw. „zdrowego odżywiania” wyrządziły ludziom wiele złego.
Wszystkie badania wykazywały związek pomiędzy niskim poziomem cholesterolu, a wystąpieniem choroby nowotworowej. Szczególnie wyraźnie związek ten występował między niskim poziomem cholesterolu, a nowotworem okrężnicy. Wiele publikacji wykazuje związek miedzy chorobami nowotworowymi, a tłuszczami trans (Bakker i WSP. 1997, Cichosz 2008, Kohlmeier 1997, Slattery i wsp. 2001, Stender i WSP. 2003). Na przykład w badaniach wykonanych w Farmingham wykazano, że mężczyźni z poziomem cholesterolu poniżej 190, trzy razy częściej chorowali na raka okrężnicy, niż ci którzy mieli poziom cholesterolu powyżej 220 (Taubes 2008). Pomimo faktu, że wszelkie badania mające wykazać negatywny wpływ diety tłuszczowo- cholesterolowej były wspierane przez przemysł zainteresowany w określonej produkcji, nie udało się zdobyć przekonujących dowodów na jej poparcie.
Należy również zauważyć, że ludy dalekiej północy zjadające wyjątkowo dużo tłuszczu, a bardzo mało węglowodanów nie umierają na choroby, którym przypisuje się zjadanie tłuszczu. Upowszechnianie nisko tłuszczowego modelu żywienia czy ograniczenia tłuszczów zwierzęcych, a zastąpienia ich tłuszczami roślinnymi (nienasyconymi) oraz zwiększeniem ziaren zbóż i pokarmów węglowodanowych zgodnie z zalecaną piramidą pokarmową nie spowodowało poprawy zdrowia, a odwrotnie jego pogorszenie.
Zamiana odżywiania między okresem jaki miał miejsce od myśliwego do rolnika, była przejściem od diet o niskiej zawartości węglowodanów, do diet o wysokiej ich zawartości. Zbieracko-łowiecki model odżywiania się był stosowany przez ludzi około 2 miliony lat, czyli przez 99% okresu ewolucji gatunku ludzkiego. Jednak dawniej nie spożywano produktów przemysłu spożywczego, a mianowicie: węglowodanów, produktów zbożowych, nabiału, słodkich napojów, cukru, olejów roślinnych i batonów. Ilustracja zamieszczona powyżej człowieka jaskiniowego, paleolitu i współczesnego wyjaśnia do czego to prowadzi (CrossFitBN Sept 23, 2009).
W USA kraju, który tak we wszystkim naśladujemy, wybuchła prawdziwa epidemia otyłości i chorób cywilizacyjnych. Liczba chorych na cukrzycę typu II w latach 1980 – 2006 prawie się potroiła, wzrastając od 5,6 mln do 16,8 mln. Obecnie ponad 2/3 ludności ma problem z nadwagą lub otyłością. Szczególnie niepokojący jest wzrost otyłości brzusznej u mężczyzn prowadzący do chorób serca, nadciśnienia i cukrzycy. W latach między 1980 – 2000 potroiła się liczba dzieci otyłych w wieku 11-19 lat. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega, że długowieczność tych dzieci będzie krótsza od ich rodziców.
Kluczem do rehabilitacji hipotezy węglowodanowej wydawały się być osiągnięcia endokrynologii, a zwłaszcza wykrycie roli insuliny. Sussman i Bernson w 1959 roku opracowali metodę pomiaru insuliny we krwi. Zauważyli oni, że insulina jest najważniejszym regulatorem metabolizmu tłuszczów. Dziś wszyscy powinniśmy wiedzieć, że kiedy poziom insuliny jest podwyższany to tłuszcze są magazynowane, natomiast kiedy poziom insuliny opada, to z tkanki tłuszczowej są uwalniane kwasy tłuszczowe do krwi i tkanka ta ulega redukcji. Ma to bardzo wielkie znaczenie w odżywianiu, gdyż insulina jest uwalniana do krwi w wyniku reakcji na węglowodany, a nie w reakcji na tłuszcze.
Zjadanie większej ilości węglowodanów stymuluje trzustkę do wytwarzania większej ilości insuliny, a ta ostatnia wzmaga apetyt przez gwałtowne obniżenie poziomu glukozy we krwi. Hormon ten blokuje uczucie sytości i może nawet podtrzymać wzmożone łaknienie w trakcie jedzenia. Wzajemna zależność insuliny i węglowodanów znakomicie wyjaśnia dlaczego jedząc węglowodany zaczęliśmy więcej jeść i dlaczego skutkiem tego tyjemy. Przejadanie się tłustym pokarmem jest niemożliwe, bo tłuszcz nie działa na insulinę i daje poczucie sytości. Cukrzyca typu II nie jest spowodowana brakiem insuliny, ale jej nadmiarem, powstałym w rezultacie oporności na nią. Tak więc leczenie insulino – odporności przez podawanie insuliny, jak to się dzisiaj praktykuje jest zdecydowanie szkodliwe.
Hormonalne wyjaśnianie przyczyn otyłości nie dało się pogodzić z hipotezą tłuszczowo – cholesterolową. Wyciągnięto więc hipotezę bilansu kalorycznego, która poucza, że kiedy spożywamy więcej kalorii niż spalamy, występuje dodatni bilans energetyczny i nadmiar niezużytej energii jest magazynowany w postaci tkanki tłuszczowej. Tyjemy z obżarstwa i lenistwa. Nie ma przy tym znaczenia z jakiego źródła ten nadmiar energii pochodzi. Tak więc, aby stracić nadmiar tkanki tłuszczowej, należy ograniczać ilość kalorii w diecie, albo zużyć jej nadmiar w wyniku zwiększonej aktywności fizycznej.
Już w latach 60. ubiegłego wieku zauważono, że insulina wzmaga rozrost i namnażanie się zarówno tkanek zdrowych jak i złośliwych. Laureat Nagrody Nobla Howard Temin (1968) zauważył, że uzłośliwione komórki nowotworowe w warunkach laboratoryjnych nie namnażały się do momentu kiedy dodano insuliny do serum, w którym były hodowane. Insulina wzmaga rozrost i namnażanie się zarówno tkanek zdrowych jak i złośliwych. Szczególną wrażliwość na insulinę wykazują komórki piersi. To wszystko dowodzi potrzeby ogromnej wiedzy zarówno o naszym odżywianiu się, jak i w zaleceniach lekarskich. Ta ostatnia uwaga ma oparcie w olbrzymich brakach w bibliotekach lekarskich. Insulina działa także na estrogen, przez co może przyczynić się do wywoływania raka piersi u kobiet. To wszystko nie da się pogodzić z hipotezą tłuszczowo-cholesterolową, która przez piramidę żywieniową zaleca diety bogate w węglowodany, których nadmiar podnosi poziom insuliny we krwi. Nie da się go obronić na gruncie naukowym. Dowodzi to jak bardzo maleje znaczenie nauki. Dopiero werdykt polityczny umożliwił biurokracji medycznej i wielkiemu biznesowi ustanowienie hipotezy tłuszczowo-cholesterolowej jako urzędowego paradygmatu medycznego. Dowodzi to tego, że współczesna medycyna i nauka w coraz większym stopniu podlegają potrzebom politycznym i ekonomicznym, a w coraz mniejszym prawom nauki. Dziś wiemy, że obniżanie poziomu cholesterolu we krwi oznacza olbrzymie zyski, głównie dla firm farmaceutycznych, lekarzy oraz producentów margaryn. Natomiast zgodnie z opinią wielu wybitnych przedstawicieli nauk medycznych jest szkodliwe, a w wielu przypadkach stwarza zagrożenie dla życia (Behar i wsp.1997, Cabot 2007, Hartenbach 2010, Lundell i wielu innych).
Na całym świecie wzrosło występowanie zastoinowej niewydolności serca. Ma ona miejsce wtedy kiedy serce słabnie i nie może pompować krwi z taką wydolnością z jaką powinno. Przyczyną jest pozbawianie organizmu ważnej substancji jaką jest koenzym Q10. Bez tej substancji mitochondria w komórkach serca nie mają dostatecznej ilości energii, co prowadzi do osłabienia mięśnia sercowego. Niewydolność serca jest tym większa im dłużej podawane są „leki” obniżające poziom cholesterolu (Cabot 2007).
W doświadczeniach prowadzonych na gryzoniach leki obniżające poziom cholesterolu (fibraty i statyny) wywoływały raka. Wpływ takich leków na zwierzęta jest podobny jak i u ludzi, choć w tym ostatnim przypadku wyniki pojawiają się później ponieważ choroba rozwija się wolniej i potrzebuje więcej czasu do pełni objawów. Jednak niektóre badania przeprowadzone na ludziach (CARE) dowiodły, że występowanie raka piersi wzrosło o 1500% wśród pacjentów przyjmujących statyny (Sacks i in.N. Engl J. Med. 1996; 385: 1001-1009). Zbyt niski poziom cholesterolu może zwiększyć ryzyko chorób serca i raka, powodować bóle mięsni, nerwów i chroniczne zmęczenie, doprowadzić do depresji, i zrujnować pamięć i życie erotyczne (Cabot 2007).
Obraz jaki się z tego przeglądu wyłania, nie pozostawia wątpliwości, że społeczeństwo jeśli nie chce być dalej manipulowane, musi samo zadbać o swoje zdrowie. To nie farmacja czy uzależniona od niej medycyna ma dyktować czym się leczyć i za co płacić. To pacjenci muszą decydować jakiej medycyny chcą i jakich lekarstw potrzebują. Muszą to być działania tanie i skuteczne, a celem najważniejszym dla wszystkich musi być zdrowie człowieka, a nie zyski koncernów farmaceutycznych.
Redakcja czasopisma Harmonia.
Twoje Zdrowie,
Twoja odpowiedzialność.
Prenumerata: 728 457 165
Stoiska wystawiennicze: 503 447 471
Bilety na konferencje: 728 457 165
Reklama: 503 447 471
Redakcja: 728 457 165
[email protected]
[email protected]
www.harmoniatwojezdrowie.com
facebook.com/harmoniatwojezdrowie
Nagranie z konferencji „Czego Ci lekarz nie powie” 13.11.2021 z G2 Arena Jasionka k. Rzeszowa