Na początku chciałbym zaznaczyć, że do napisania tego artykułu namówił mnie mój przyjaciel, a ponieważ nie jestem lekarzem, nie może on stanowić porady medycznej i należy do jego treści podejść z „przymrużeniem oka”. Zresztą sami Państwo ocenicie.

Ponieważ przez ostatnie lata mogłem obserwować kilka pań leczonych w Polsce i za granicą z powodu raka jajnika oraz miałem dostęp do ich dokumentacji medycznej, mogę się podzielić swoimi spostrzeżeniami i wnioskami, jakie udało mi się wyciągnąć. Na początek kilka danych statystycznych, aby określić, choć w przybliżeniu skalę problemu. Ponad 80% zachorowań na raka jajnika C-56, występuje u kobiet po 50 roku życia, przy czym ponad połowę przypadków diagnozuje się między 50 a 69 rokiem życia. Jak z tym wyglądamy na poziomie innych państw Unii Europejskiej?

Rak jajnika w liczbach

W 2010 roku w Polsce częstość zachorowań na nowotwory jajnika była o 15% wyższa niż średnia dla krajów Unii Europejskiej (dane z 2009 roku). Większość zgonów z powodu nowotworów złośliwych jajnika występuje pomiędzy 50 a 79 rokiem życia (75%), przy czym odsetek zgonów w kolejnych 5-letnich grupach wiekowych w tym wieku, utrzymuje się na podobnym poziomie (około 11-13% zgonów). Ryzyko zgonu z powodu tego nowotworu systematycznie wzrasta wraz z przechodzeniem do starszych grup wiekowych, osiągając maksimum w ósmej dekadzie życia. Nowotwory jajnika wśród młodych dorosłych stanowią 9% zgonów z powodu nowotworów złośliwych. W 1990 roku na raka jajnika zachorowały w Polsce 2 404 kobiety, 10 lat później już 3 157, a w roku 2010 – 3 587. Liczba zachorowań na raka jajnika w naszym kraju w roku 2017 sięgnęła 3 775. W krajach Unii Europejskiej rocznie choruje ok. 45 000 kobiet. W Niemczech jest ich ok. 7 000, w Wielkiej Brytanii blisko 6 500, we Włoszech i Francji po ok. 5 000. Są to oficjalne dane ze strony internetowej https://onkologia. org.pl/nowotwory-jajnika-c56

Dzięki postępowi medycyny, coraz bardziej precyzyjnym technikom operacyjnym i nowym lekom, szanse przedłużenia życia chorych rosną, lecz postęp w tym zakresie ciągle jeszcze nie spełnia oczekiwań ani lekarzy, ani pacjentek. Nie możemy pochwalić się nowymi lekami. Wprawdzie od 2016 roku Ministerstwo Zdrowia obiecało refundację leku Olaparyb (Lynparza) w leczeniu platynowrażliwego raka jajnika, ale nie został on zastosowany u żadnej z pań, których leczenie obserwowałem.

Czynniki ryzyka

Należą do nich przede wszystkim:

  • uwarunkowania genetyczne, czyli mutacje BRCA1 i BRCA2;
  • dziedziczne występowanie raka jelita grubego (Zespół Lyncha);
  • rak endometrium;
  • rak uroterialny moczowodu;
  • rak górnego odcinka przewodu pokarmowego;
  • bezdzietność;
  • długotrwała stymulacja owulacji;
  • nieskuteczne próby in vitro.

Objawy

U 70% kobiet nowotwór jest rozpoznawany w bardzo zaawansowanym stadium z powodu braku badań przesiewowych. Wczesne rozpoznanie utrudnia również fakt braku swoistych objawów, które można przypisać tej jednostce chorobowej. Można jednak zauważyć, że rok przed zdiagnozowaniem tego raka występują objawy dyspeptyczne, takie jak: po posiłkowe uczucie pełności w nadbrzuszu, zgaga, wzdęcia, odbijanie, nudności, wymioty, brak łaknienia i uczucie wczesnej sytości. U kobiet we wczesnym stadium raka w diagnostyce obrazowej zaobserwowano guzy w przydatkach. Wczesne wykrycie tych zmian zawdzięczamy prawidłowej profilaktyce. Te panie po prostu raz w roku wykonywały ginekologiczne badanie USG.

W późnym wykryciu raka jajnika obserwowano często płyn w jamie otrzewnej brzusznej i/lub opłucnej. Również w trakcie późniejszego leczenia, a nawet po jego zakończeniu obserwowano pojawienie się płynu np. w okolicach miednicy mniejszej, między pętlami jelit lub w opłucnej. Towarzyszyło temu powiększenie węzłów chłonnych w pachwinach. Wykonana w takich sytuacjach diagnostyka laboratoryjna wskazywała podwyższone stężenie antygenu CA125 i parametrów testu ROMA. Wnioski nasuwają się same. W profilaktycznych badaniach ginekologicznych obowiązkowo raz w roku należy wykonywać badanie USG (przezpochwowe) oraz oprócz cytologii za stosunkowo niewielką kwotę wykonać marker CA125 lub test ROMA. Warto, bo szansa wczesnego wykrycia guza wielokrotnie zwiększa skuteczność leczenia.

Należy przy tym pamiętać, że diagnozę raka jajnika stawia się na podstawie patomorfologicznej oceny materiału, uzyskanego w czasie pierwotnego zabiegu operacyjnego. Określa się wówczas typ histologiczny i jego zróżnicowanie, ale przede wszystkim podział na high grade i low grade (stopień złośliwości). Jeżeli w trakcie zabiegu operacyjnego stwierdzono przerzuty do sieci lub do wątroby, to na 100% mamy do czynienia z dużym stopniem złośliwości. Gdy niemożliwe było usunięcie wszystkich zmian makroskopowych (powyżej 1 cm średnicy), to taki zabieg nazywa się w nomenklaturze chirurgii onkologicznej NIEOPTYMALNYM. Co to w praktyce oznacza? Otóż w Rekomendacjach Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej dotyczących leczenia raka jajnika w pkt. 5.1.2 znajdziemy następujące wytłumaczenie: „Nieoptymalne zabiegi w sposób istotny skracają czas do wystąpienia progresji oraz całkowity czas przeżycia”. Należy przez to rozumieć, że w takich sytuacjach wyleczenie nie wchodzi w grę i w krótkim czasie nastąpi wznowa. Zapoznałem się z kilkoma takimi „przypadkami” i z bólem muszę stwierdzić, że wznowy wystąpiły w każdym i to po 5-6 miesiącach. Pacjentki były już wówczas poddawane chemioterapii. Trzeba postawić pytanie, czy należałoby powtórzyć operację, aby usunąć te zmiany, których nie udało się usunąć za pierwszym razem? Tu również mamy odpowiedź w cytowanej wyżej rekomendacji. Otóż można po 3 kursach chemioterapii (jeżeli była pozytywna odpowiedź na leczenie) przeprowadzić drugą operację odroczoną. Tu znowu nasuwa się bardzo istotne pytanie. A CO JEŻELI ODPOWIEDŹ PO 3 KURSACH JEST NEGATYWNA (chemioterapia nie zadziałała)? Otóż zauważcie Państwo, że w jednym, jak i drugim przypadku określa się, że nie wpływa to na tzw. czas przeżycia! Czy pacjentka jest o tym informowana przez onkologa lub chirurga? Czy rekomendacje są pisane tylko dla onkologów, czy również dla pacjentów? Jak pacjentka może sprawdzić, czy po 3 kursach chemioterapii odpowiedź na leczenie (skuteczność chemii) jest pozytywna?

Zmiany makroskopowe, które nie zostały usunięte, nie muszą być aktywne nowotworowo. Nie muszą stanowić zagrożenia, że będą wzrastać poprzez proliferację nowotworową. Nie muszą siać komórkami macierzystymi i powodować dalszych przerzutów. Jak zatem to sprawdzić? Mamy możliwość wykonania dwóch badań. Możemy zrobić ilościowe badanie komórek nowotworowych (EpCam) krążących we krwi, zarówno tych żywych, potencjalnie niebezpiecznych, jak i tych martwych, zabitych przez chemię i układ odpornościowy. Możemy również określić poziom Nagalazy (alfa-N-acetylogalaktozaminidaza), enzymu wydzielanego do krwi przez aktywne komórki nowotworowe. To pozwoli nam ocenić skuteczność leczenia. Lekarz onkolog musi zrealizować procedury. Gdyby próbował coś na własną rękę poza procedurami, to długo „miejsca nie zagrzeje” na onkologii. Można takie badanie zrobić samemu bez skierowania np. w sieci laboratoriów ALAB. Nie oczekujcie, że onkolog sam zaproponuje wykonanie takich badań.

Czy w każdym przypadku raka jajnik a stosuje się chemioterapię?

Nie, nie w każdym, ale dobrze o tym wiedzieć. Otóż odstąpienie od pooperacyjnej chemioterapii jest rekomendowane, jeżeli w ocenie histopatologicznej mamy stopień IA lub IB wg klasyfikacji FIGO, którą znajdziecie w cytowanych wyżej Rekomendacjach Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej dotyczących leczenia raka jajnika. To wydaje się bardzo ważne, ponieważ karboplatyna i cisplatyna zazwyczaj stosowane w raku jajnika mają silne działanie hamujące nasz układ odpornościowy (immunosupresyjne). Wtedy, gdy mamy stopień IA lub IB oraz G1-chemioterapii się nie rekomenduje.

Jeżeli chemioterapia pierwszej linii nie zadziałała, to co wtedy?

Zgodnie z rekomendacją Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej należałoby uczciwie powiedzieć, że „Uzyskanie obiektywnej odpowiedzi na leczenie nie jest celem priorytetowym”. Tłumacząc na bardziej zrozumiały język- nie zakłada się, że chora wyzdrowieje. Analizując pkt. 7 rekomendacji, znajdziemy między wierszami, że chemia drugiej linii przewidziana jest tylko u pacjentek paliatywnych i ma za zadanie poprawić jakość ostatnich chwil życia. Wszystkie chore, które mogłem poznać osobiście w ostatnim czasie były po operacji radykalnej. Tylko u jednej udało się usunąć wszystkie zmiany makroskopowe (nie było przerzutów). U wszystkich nastąpiła wznowa od 6 nawet do 60 miesięcy po rozpoczęciu leczenia. U wszystkich druga operacja była niemożliwa z uwagi na rozległość przerzutów w tym do krezki. Zatem żadna nie miała szans na wyleczenie. Żadna z nich nie miała wiedzy na temat rekomendacji w leczeniu przez Polskie Towarzystwo Ginekologii Onkologicznej. Żadna z nich nie mogła podejmować świadomych decyzji dotyczących swojego leczenia. Dlatego zdecydowałem się na napisanie tego artykułu, który nie może w żadnym stopniu być traktowany jako poradnik. Chciałbym, aby ten artykuł zachęcił zwłaszcza panie do zgłębienia tematu. Profilaktyka jest zawsze łatwiejsza niż leczenie. Świadomość w profilaktyce i podstawowa wiedza czynią ją skuteczniejszą.

Czy można zrobić coś więcej ?

Każdy proces leczenia prowadzony przez lekarza powinien być wspierany przez działania związane z medycyną naturalną, które nie są zarezerwowane dla postępowania lekarskiego. Jeżeli pacjent ma wiedzę i świadomość znaczenia takiej terapii, to na pewno w ten sposób będzie szukał większej szansy na wyzdrowienie. Opiszę Państwu najtrudniejszy „przypadek” raka jajnika, z jakim się spotkałem. W maju 2019 roku u kobiety 48-letniej zdiagnozowano raka jajnika, z przerzutem do macicy i jelita grubego. Po radykalnej operacji, w której nie udało się usunąć wszystkich zmian makrohistorie skopowych, podano jej od czerwca do listopada 8 wlewów karboplatyny i paklitakselu. Po zakończonym leczeniu wykonano badanie rezonansem magnetycznym. Z powodu braku pozytywnej odpowiedzi na leczenie oraz przerzutu do wątroby (guz 3 cm x 4 cm) od marca 2020 roku podano następną chemię, która również zakończyła się niepowodzeniem. W lipcu kobieta została skierowana do tzw. leczenia paliatywnego i na komisję do ZUS. Słowo leczenie nie przystaje nijak do określenia „paliatywnego”, ale trzeba go jakoś zaakceptować. Przez dwa miesiące szukała dla siebie jakiejś alternatywnej terapii. Zdawała sobie sprawę, że niewiele życia jej zostało. Postawiła wszystko na jednej szali i w sumie niczym nie ryzykując, poddała się terapii alternatywnej w sierpniu tego roku. W tym czasie miała już liczne przerzuty do sieci oraz guz wątroby 3 cm x 4 cm wyczuwalny w badaniu palpacyjnym.

W sierpniu wykonała badanie ilościowe żywych i martwych komórek EpCam w laboratorium Maintrak w Niemczech oraz badanie poziomu Nagalazy w laboratorium ALAB. Następnie rozpoczęła terapię, jak to sama nazwała „ostatniej szansy”.

Wyniki badania Maintrak to: -400 żywych komórek EpCam i 1 250 martwych, co zinterpretowano w opisie badania, jako wysoką ilość komórek potencjalnie niebezpiecznych (nowotworowych) oraz stosunkowo niedużą ilość komórek martwych. Może to świadczyć o słabej odpowiedzi układu odpornościowego oraz braku skuteczności dotychczasowego leczenia. Poziom Nagalazy wynosił 382 fmol/ml — gdzie norma laboratoryjna jest do 200 fmol/ml.

Terapia

Pacjentka rozpoczęła terapię w sierpniu. Polegała ona na detoksie organizmu w tym hydrokolonoterapii, uzupełnieniu niedoborów witamin, minerałów, koenzymów i aminokwasów. Szczególną uwagę zwrócono na poziom selenu w organizmie.

Poziom tego pierwiastka uzupełniono do norm, wynikających z badań prowadzonych przez zespół pod kierownictwem prof. Jana Lubińskiego. Badania były prowadzone przez ponad 10 lat na kilkutysięcznej grupie ludzi. Z ich wynikami można zapoznać się na stronie: https://www.youtube.com/ watch?v=IjRacNfy0uI. Poziom selenu w surowicy nie może być ani za niski, ani za wysoki, wówczas nawet o kilkaset procent rośnie szansa na pozytywne skutki leczenia. Trzecim etapem terapii było podanie preparatów kierunkowych, które mogą zwalczać komórki nowotworowe. Zastosowano również dietę ketogeniczną. Poziom ketonów kontrolowano zarówno z krwi, jak i z moczu.

Preparaty kierunkowe o działaniu antynowotworowym uznawane w medycynie naturalnej, to:

  • ekstrakty o wysokim stężeniu nawet 10:1 z: flaszowca miękkociernistego, czepoty puszystej, lakownicy lśniącej i twardziaka jadalnego;
  • luteolina naturalnego pochodzenia w połączeniu z chemioterapią cisplatyną i tyrfostinem. Luteolina wzmacnia działanie cisplatyny poprzez aktywację kinazy c-Jun (JNK, ang. C-Jun terminal kinase), która pośredniczy w działaniu cytokin, białek szoku cieplnego oraz fosforyluje białko p-53. Stabilne formy białka p-53 kumulują się w komórce nowotworowej, co prowadzi do zatrzymania cyklu komórkowego i wejścia na drogę apoptozy. Luteolina wpływa na ekspresję białek związanych z apoptozą: kaspazy 3, kaspazy 8, kaspazy 9 i PARP (ang. poly ADPribose- polimerase);
  • Apigenina naturalnego pochodzenia. W 2016 roku naukowcy dowiedli, że ten flawonoid może powodować śmierć komórkową w przypadku komórek raka piersi, wątroby i macicy. Wyniki tego badania opublikowano w czasopiśmie Nutraceuticals. Apigenina łagodzi także stany zapalne, co szczególnie pomaga w walce z nowotworami. Efekt ten uzyskiwany jest pośrednio poprzez hamowanie lub stymulowanie produkcji cytokin i innych cząsteczek, które mają bezpośredni wpływ na stan zapalny i jego zwalczanie. W badaniach udowodniono, że apigenina chroni płuca, okrężnicę oraz wsierdzie w przypadku myszy i szczurów. Obniża również odpowiedź układu odpornościowego na sepsę, co szczegółowo opisano w 2016 roku w czasopiśmie Immunopharmacology and Immunotoxicocology.

Skutki

Wyniki poziomu nagalazy z 17 września 2020 roku- 182 fmol/ml, czyli wyraźnie poniżej poziomu z sierpnia. Wyniki badania Maintrak- 50 żywych komórek EpCam w 1 ml krwi, czyli poziom jak u każdego, zdrowego człowieka. Ilość komórek martwych 2 100 w 1 ml krwi- co wskazuje na prawidłową odpowiedź układu odpornościowego i zastosowanych terapii. I teraz najciekawsze. W wykonanym 8 października 2020 roku badaniu USG jamy brzusznej nie stwierdzono obecności guza na wątrobie. W listopadzie zaplanowano badanie rezonansem magnetycznym. Wynik badania będzie znany dopiero po ukazaniu się tego wydania Harmonii. Trochę szkoda, że tak się złożyło, ale myślę, że w następnym numerze będę miał możliwość poinformowania o wynikach. Wnioski z tej historii wyciągnijcie Państwo sami. Zgodnie z rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej w lipcu 2020 roku po zakończonym niepowodzeniem leczeniu operacyjnym i dwóch kursach chemioterapii zrezygnowano z dalszych prób leczenia. Zatem rak jajnika, czy można zrobić coś więcej?

Więcej wiedzy na temat zdrowia zdobędziesz na konferencji pt. Czego Ci lekarz nie powie